piątek, 24 maja 2013

Nowa formuła



KONFERENCJA

Pomysł





W strych energiach mieliśmy nacisk na zdobywanie wiedzy. Wielu z nas pobierało ją na wszelkiego rodzaju kursach, warsztatach i wykładach. Sama organizowałam wiele kursów Reiki wszystkich stopni oraz spotkań, na których ludzie wymieniali się doświadczeniem. Jednak ten etap się skończył.

Teraz jesteśmy wraz z Ziemią w nowych energiach... teraz jest od nas wymagane stosowanie zdobytej wiedzy. Do tego czas płynie symultatycznie i jest to wyczuwalne przez co raz większe kręgi ludzi.

W jaki sposób pogodzić pęd do wiedzy z jej doświadczaniem?

Oczywiście można nadal brać udział we wszelkich kursach, co jest i kosztowne i pochłania czas... jednak przerabianie tej wiedzy na doświadczenie przebiega w codzienności... w każdej chwili... a z tym większość radzi sobie trochę gorzej.
Często spotykam taka postawę: brałem udział w warsztatach … (tu padają znane nazwiska i metody jakimi się posługują), więc wiem dobrze.... I co? Ta wiedza nie doświadczona w prawdzie jest tylko „uduchowionym ego”... w codziennym życiu nadal frustracje, niezadowolenie i jeszcze ukryte... bo jak się przyznać, że wiedza sama w sobie rezultatów nie daje???

Myślałam, medytowałam... dyskutowałam z radami Światła... nie bardzo chciałam, a jednak doszłam do wniosku, że skoro „ najęłam się za psa ogrodnika, to i będę szczekać”

Z tej rady na inną dzielę się z Wami pomysłem .

Jestem gotowa do prowadzenia sesji tak indywidualnych, jak i grupowych przez Skype. Dla mnie i pewnie nie tylko jest to swego rodzaju nowość.

tak może wyglądać Twój Eden
Ma to być rodzaj spotkań klubowych. One są całkowicie dla Was.

Podczas tych rozmów otrzymujecie bezpieczną przestrzeń, w której możecie zadawać pytania co do natury sprawy, rozładować zgromadzone napięcia emocjonalno mentalne a także moje i prze ze mnie wsparcie wibracyjno energetyczne.

Mam też w swoim skarbcu doświadczeń wiele „technologii” duchowych, które są bardzo skuteczne. Przekazuję je w rozmowie, bo na początku niezbędne jest przekazanie wzorca energetycznego...

Jak sami widzicie, nie będą to porady wróżbiarskie, choć i jak taka potrzeba zaistnieje, można przewidzieć skutki niektórych decyzji...

Jednak moim zadaniem jest prowadzić ludzi do samodzielności... do suwerenności... i podjęcia odpowiedzialności za siebie.

Oczywiście nadal Energia Reiki działa... uczymy się jedynie mądrzej z niej korzystać. Dla tego każdy, kto zechce zapoznać się i przyjąć znaki Reiki, też jestem gotowa służyć zarówno znakami, jak i wiedzą o tychże, w jaki sposób nadać Reiki sygnaturę nowych energii.
Słysze opinie różne o tym jak to jest szkodliwe Reiki, jednak ci krytykanci nie wiedzą czym jest ta energia i że tak naprawdę krytykują Ducha... w naszej kulturze zwanego Duchem Świętym... Z takimi opiniami nie polemizuję i nie biorę udziału w dyskusjach.

Wyznaję zasadę, że skoro chcesz wiedzieć … miej odwagę doświadczyć.

Tak więc spotkania przez media nie są przeznaczone dla dyskusji intelektualnych... są skierowane na działania doświadczalne.

We wcześniejszym artykule „Przebudzenie, czyli otwarcie oczu” podałam wszelkie sposoby skontaktowania się ze mną oraz szereg pomocnych informacji.

Link do artykułu tutaj :

Czekam w miłości i radości na Ciebie jeśli taka Twoja wola.

Hania sansai








środa, 22 maja 2013

Przebudzenie


Czyli otwarcie oczu




Być może pragniesz aby ktoś lub coś ocaliło cię od strachu i ograniczeń codziennego życia w trzeciej gęstości … tej sprawie, która na naszych oczach przechodzi kolaps … a ty usiłujesz tego nie widzieć...
Przecież cały świat jaki znaliśmy wywraca się do góry nogami.
Tak więc zauważ, że decyzja należy do ciebie jako jednostki i możesz wybrać:
  1. czy wychodzisz poza strach i ograniczenia;
  2. czy pozostajesz w tym marazmie udając bezradność

    takie są emocje

Ta propozycja jest do tych, co zdecydowali rozszerzyć się w nieskończone wymiary swego istnienia.
Ten świat należy do odważnych … niezdecydowani i wątpiący automatycznie lądują w drugiej możliwości.
Jest to początek życia wielowymiarowego, w którym wszystkie wymiary istnieją wewnątrz naszej rzeczywistości. W takim stanie bycia mamy utrzymywać wraz z Ziemią, Lady Gają, stan równowagi, gdzie wszystkie wymiary współistnieją i są dostępne dla tych, którzy je wybiorą.
Na taki wybór, decyzję, składa się o wiele więcej niż tylko wypowiedziane słowa. To pewien proces wymagający przed startem trzech kroków:
  • Trzeba zauważyć bez wartościowania stan obecny
  • Odwołać wszystkie ślubowania, różnej maści przysięgi, obietnice... konsekwencje ich łamania... wszystkich świadków tychże oraz strażników i to ze wszystkich wcieleń. Większość z nas nawet nie wie, że właśnie te sprawy mają decydujący wpływ na nasze wybory.
  • Zbudować wewnętrzną bezpieczną przestrzeń by w niej dokonywać ustaleń tego, czego pragniemy zaznać.
Jeśli chcesz gdzieś dojść, to najlepiej i najbezpieczniej jest znaleźć kogoś, kto już tam doszedł.
Tak się składa, że znam tą drogę i jestem dobrym przewodnikiem dla ludzi gotowych na tą wspaniałą drogę.
Mój (opłacony) wkład w Wasz rozwój polega na:

  • rozpoznaniu swojej osobistej prawdy, co daje możliwość zbudowania swego życia harmonijnie i w równowadze zdrowia:

    • fizycznego
    • mentalnego
    • emocjonalnego
    • finansowej niezależności
    zdrowych relacji z innymi

  • wsparcie na wielu poziomach energetycznych w chwilach zdobywania oraz doświadczania wiedzy;

  • dyskrecję i profesjonalizm w trakcie indywidualnych sesji prowadzonych z ogromną starannością;
  • szereg sugestii co do metod radzenia sobie z podświadomością;
  • aktywną pomoc w trakcie ćwiczeń;
  • bardzo szybko uzyskacie przyjazne wibracje harmonii i dostosowanej do Was energii.


Możecie zapoznać się z moją wiedzą jaką przekazuję na moich blogach:



Zajęcia prowadzę zarówno indywidualne jak i grupowe. Spotkać się z Wami mogę poprzez Skype lub bezpośrednio...
Terminy uzgadniane są indywidualnie więc proszę o kontakt... do wyboru:
  1. komórka: 605 272 649
  2. stacjonarny: (67) 387 33 00
  3. Skype: fateha3


Jestem gotowa Wam pomagać i wspierać... a Wy czy już jesteście gotowi dostosować się do zmian?
Z miłością i w radości czekam na wasze decyzje.
Hania sansai

piątek, 17 maja 2013

Supeł


 czyli zapętlona energia




Obecne czasy to wielkie zmiany... z jednej strony jesteśmy wręcz zasypani gadżetami ułatwiającymi życie … a z drugiej co raz więcej ludzi odczuwa tęsknotę za czymś o czym zapomnieli, za jakimś rodzajem „sielanki”.
Sprawia to ciekawą dynamikę i interpretację zdarzeń.

O tym, że mamy podświadomość i świadomość raczej wiemy wszyscy. Przypomnę, że podświadomość to około 95 % naszego „dysku mózgowego” i posługuje się obrazami, symbolami często bardzo archaicznymi … często niezrozumiałymi dla logiki. Świadomość, to pozostałe 5 % i operuje na logice, skupieniu uwagi... to właśnie świadomość nie rozumie większości symboli, ich zawiłości i wielowymiarowości.

Skąd pojawił się ten temat? Doszłam do niego, że tak powiem „po nitce do kłębka”.
Przypomniałam sobie czasy dzieciństwa... gdzie to wielką techniką był odbiornik radiowy, zwany „kukuruźnik” a szczytem motoryzacji dla nielicznych rower. Jak tato pojawił się na pierwszym służbowym motocyklu, to stało się to sensacja... takie to były czas.

Właśnie z tamtych czasów pamiętam jak często napominało nas starsze pokolenie „ zawiąż sobie supeł na chustce”. To oznaczało, że zapamięta się coś... odwiązywało się ten supeł jak już spełnił swoje zadanie. Wiem, że dla współczesnych jest to śmieszne i nie logiczne … sama tak o tym teraz myślę.

Jednak całe pokolenia przed nami korzystały właśnie z twego supła... i nam przekazały to w pamięci biologicznej ... zapisane w naszych kronikach rodowych.

Wiele z tych supłów nie zostało rozwiązanych i otrzymaliśmy je w spadku, dosłownie w zblokowanych „na supeł” energiach... a to jest już mniej śmieszne.

Pamięć supłów w obecnych czasach domaga się rozwiązania, więc podświadomość przypomina nam zawartość tego supła... jedynie my nie rozumiemy, dosłownie zachodzimy w głowę i nie wiemy o co chodzi w tych doświadczeniach jakie organizuje nam podświadomość.

Nawet nie wiemy do czego mógłby służyć taki supeł, przecież mamy stosowne komunikatory od telefonu komórkowego po tablet … supły to gusła dla zacofanych. Możemy tak myśleć, jednak w każdym z nas istnieją takie supły w postaci zapętlonych energii przypominających o jakichś zapisach, przekonaniach i to raczej nie naszych.

Posłużę się podobieństwem do komputera. Otrzymaliśmy określoną pamięć, ileś tam giga bajtów... część z tej pamięci jest zajęta przez programy a część do zapisywania naszych bieżących danych. 
Ludzie w tym momencie mają całkowicie zajętą pamięć jaką otrzymali... większość to stare programy, których zapomnieliśmy wykasować... to właśnie supły naszych przodków.
Chcąc posługiwać się naszym komputerem musimy przeprowadzić defragmentację by zwolnić nieco pamięci.
Dosłownie to samo musimy zrobić z naszym biologicznym komputerem. Zadanie nieco trudne a jednak wykonalne.
Może opiszę jak sobie radzę z odszyfrowywaniem znaków od podświadomości.

Otóż w chwili, gdy uderza we mnie jakieś trudne doświadczenie...zaczynam głęboko oddychać, by wejść w stan „obserwatora”. To pierwszy krok... zobaczyć co się dzieje bez nadawania znaczeń.
Następnie trzeba zrobić „krok wstecz” czyli zobaczyć co wywołało to doświadczenie i zadać sobie właściwe pytania...

I tu sięgnę po kolejny bzdurny przykład by było to lepiej zrozumiane.
Załóżmy, że mojej pra... pra... prababci zabraniano patrzyć w oczy rozmówcy, by nie być posądzoną o zuchwałość no i oczywiście uniknąć kar z tym związanych. 
Ta nestorka zawiązała supeł by pamiętać "nie patrzyć w oczy rozmówcy"... Nie rozwiązała tego supła i w rodzie przechodził ona z pokolenia na pokolenie … aż dotarł do mnie. Moja podświadomość ma ten zapis i starannie go przestrzega.

Więc obecnie, spokojnie rozmawiam z kimś patrząc w oczy (obecna świadomość jest przekonana, że to jest dobre)... a rozmówca stawia mi zarzuty o bezczelność i takie tam,... no nie wiadomo o co człowiekowi chodzi. Najczęściej przechodzimy nad takim zdarzenie z „nawiedzonym” człowiekiem bez reakcji.
Więc sytuacja się zagęszcza, zdarzenia się powtarzają jak w kalejdoskopie i w końcu ruszają nasze emocje...

Jest to krzyk rozpaczy naszej podświadomości... już lepiej nie idzie ci przedstawić supła... no weź go i rozwiąż...a my nic nie kumamy. Supły są nadal, zdrowie siada, do ludzi nastawienie robi się wrogie... cały biologiczny komputer przestaje funkcjonować i nawet restart nie pomaga.

Osobiście doszłam do takiego nawyku, by każdą sytuację, która się powtarza rozpatrzyć i to w medytacji. Dla czego?
Sami pomyślcie jak można wpaść na taki beznadziejny zapis nie cofając się do sytuacji w jakiej powstał? Myśląc tylko świadomym umysłem nie mamy szans.

Dopiero drogą pytań, wędrując po nitce do kłębka mamy szansę natrafić na supeł i dowiedzieć się o co chodzi lub od razu go rozwiązać.

Tak uwalnia się zapętlona energia i powraca do naturalnej cyrkulacji, przy okazji dokonuje się wymazanie programów, które mało że o nich nie wiemy, to jeszcze najczęściej są dla nas szkodliwe.



Właśnie to uważam za podobne do defragmentacji … odzyskiwanie wolności czyli wolnego miejsca na naszym biologicznym twardym dysku.


Kochani życzę wiele radości z odzyskiwania własnej przestrzeni.














sobota, 11 maja 2013

Cywilizacja Dzieci Słońca


J

Czyli ciąg dalszy Iluzji

Na starcie chcę podkreślić, że moja prawda dotyczy tylko i wyłącznie mojego postrzegania świata i każda Istota ma jakąś prawdę, która może być nawet sprzeczna z moją. Dzielimy się tymi prawdami nawzajem, tak poszerzając nasze zrozumienie... nazywamy to akceptacją. Sami zobaczcie: dla kota mysz to jedzenie... dla myszy kot to holokaust.

Ponieważ będę opisywać słowami, które znam to co zobaczyłam i jeszcze wciąż układam się w tym nowym pojmowaniu, chcę dodać jeszcze jedno wyjaśnienie.

New age, religie oraz wszelkiej maści guru – wyznania... one wszystkie są związane z kosmicznym matriksem i dominują w czwartej gęstości, w której Ziemia znajduje się od jakiegoś czasu. Założenia ich opierają się na bardzo cząstkowej prawdzie i są dostosowane do rzeszy wyznawców... Jednak nadal pozwalamy by to ci „możni” świata nadal wciskali kit w nasze Pole.

No i teraz czas na próbę opisania dalszych obrazów dotyczących życia jednostki, grupy i społeczności.

Przed nami trudne zadanie a :

...drogę przez te czasy odnajdziemy tylko w naszych sercach
i w ponownym złączeniu się z naszą duchowością. W prostym życiu, w powrocie
do życia w zgodzie z naturą i w harmonii ze wszystkim co żyje. Pamiętając,
że jesteśmy opiekunami i strażnikami ognia naszych dusz. Nasi krewni przybędą
z gwiazd, aby zobaczyć jak dobrze przebyliśmy naszą podróż przez życie.”




Jak możemy powrócić do natury i prostoty, skoro już od przedszkola nasze dzieci mówią, że mleko jest z kartonu... a krowa to w oryginale nie dla każdego jest dostępna? 
Dalej skąd biorą się owoce i warzywa... a no kupuje się w sklepach i na targu. Nawet dorośli najczęściej nie wiedzą jak wygląda drzewo z którego jedzą owoc... nie dla tego, że jest niedostępne... powodem jest ignorancja i skupienie uwagi na czymś tak nieistotnym jak wszelkie „mózgotrzepy” .

Myślicie, że to jakiś przypadek, że ludzie są tak bardzo oddzielani od natury?
Nie kochani. Jesteśmy w momencie gdzie banda chciwców zbiera haracze od naiwnych, niedoinformowanych ludzików za coś co ich własnością nie jest. I ci chciwcy ustanowili tak edukację i „naukowców” by od pędraka okłamywać większość ludzików ... tylko po to by dalej gromadzić, gromadzić....

Jak ludzie stają się świadomi i zaczynają żyć świadomie, to banda biurokratów na usługach tych chciwców, zaczyna przekonywać, że natura to wróg nr jeden i … każdego, kto chce żyć z nią (naturą) w zgodzie traktuje jako wywrotowca … nawet chcą zagarnąć wodę co już sięga zenitu... właściciele chmur... to jest potęga ha ha ha... potęga głupoty !!!


Wszystkie Istoty urodziły się na planecie Ziemia i wszystkie one są GOŚĆMI, powtarzam gośćmi (nie władcami) kobiety o imieniu Gaja lub Sofia.

Jesteśmy z Lady Gają powiązani tak mocno, że bez niej nie ma doświadczenia na Ziemi.
Możemy obejść się bez wszystkich urzędów, wszelkiej władzy, nauki, religii i co tam jeszcze... jednak bez gruntu pod nogami, bez powietrza, wody i bogactwa fauny i flory nie ma życia ziemskiego.

Inną sprawą jest, że jesteśmy tak skonstruowani, że możemy służyć jako anteny... włosy... no coś na ten kształt... do wyłapywania różnych energii przeznaczonych dla Gai.

Naszym zadaniem jest przekazywanie tych energii dla Gai, a Ona je rozkodowuje i zgodnie z potrzebą, zaopatruje nas w energie życia dostosowane do potrzeb ziemskich.
Mocno mi to podkreślono, że cała pomoc braci kosmicznej skierowana jest na Lady Gaję... my jako ludzie możemy tylko w tym procesie pomóc lub mieszać.

Przyznaję, że miałam opór i dopytywałam, jak to jest skoro przez wieki przekazywano nam, że to my ludzie możemy przyjmować te informacje i je odkodowywać... rozbawiłam tą kosmiczną brać. Spytali mnie jak sobie wyobrażam by komputer o pojemności jednego bajtu mógł rozkodować informację przeznaczoną dla wielu miliardów giga bajtów... Na logikę przyznałam że to jest nie możliwe.

Poprosili mnie, bym nie czuła się osobą w jakimś sensie wybraną, bo w tym samym czasie podobne informacje przekazują wszystkim ludzikom, tym jedno bajtowym komputerom, którzy już odczuwają energię.
I podkreślili, że to co napiszę tak czy tak przejdzie przez moją świadomość i to będzie wypaczone ziemskimi pojęciami. Jednak od czegoś trzeba zacząć zmiany … zimny prysznic mi się przydał.
Następnie uprzedzili, że pokażą mi jedną z możliwych dróg rozwoju przyszłego społeczeństwa i że to jest tylko możliwość a nie przepowiednia , wyrocznia czy cokolwiek z tego... to materiał do przemyśleń i praktyki każdego Człowieka.


No i znalazłam się w cywilizacji jaką zakładali na Ziemi Synowie Słońca... pod tą nazwą kryje się więcej niż rozumiemy... bo Synami Słońca były zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Społeczność składała się z „klanów” czyli członków połączonych więzami krwi... nie było rodziny w naszym rozumieniu, to była jakby powiedzieć głęboka wspólnota, jakby jeden organizm.
Szacunek oddawany był wzajemnie między kobietami i mężczyznami... nie było lepszych i gorszych jak dziś. To była rasa pięknych Istot, wysokich, smukłych o skórze w kolorze delikatnej opalenizny. Różnice pomiędzy płciami były mało widoczne w wyglądzie.. raczej po sposobie zachowania można było poznać czy to kobita czy mężczyzna, z zewnątrz wyglądali raczej jak androgeniczni.

Dzieci były traktowane z również wielkim szacunkiem... No właśnie dzieci... 
Decyzja o potomstwie zapadała za zgodą całego klanu i była dyktowana potrzebą powiększenia klanu oraz możliwościami wyżywienia wszystkich członków... nie była to osobista decyzja mężczyzny i kobiety, wśród tych ludzi nie było w ogóle małżeństw, czy rodziny, tak jak to rozumiemy dziś.
Jak zdecydowano o potrzebie powiększenia klanu, wybierano kobietę i mężczyznę jako parę... następnie ta para w wewnętrznym skupieniu wędrowała do piątej gęstości... tam zgłaszała się dusza gotowa do inkarnacji i tam następowało połączenie plemnika z jajem, następnie całość umieszczana była w łonie kobiety, która od tego czasu była błogosławiona... to była jej misja i nie było mowy o ciąży, cały klan dbał o błogosławione kobiety.

Cały klan opiekował się tymi kobietami dość długo, aż dziecko się narodziło i przestało jeść pokarm matki. Warunki zarówno matki jak i dzieci miały komfortowe.
Zresztą w ogóle żyli bardzo wygodnie... z takimi ułatwieniami, że chcielibyśmy mieć i dziś takie życie... ich architektura obiektów była zachwycająca.
Wracając do dzieci, gdy dziecko przechodziło na pokarm stały, matki nadal opiekowały się nimi włączone do wspólnej pracy tej enklawy … można powiedzieć sanatorium (?)... no taką ten kompleks miał funkcję. Zaskoczyło mnie, że każda z matek zajmowała się wszystkimi dziećmi … nie było nawet słowa „moje”, powiem tak … wszystkie dzieci był wszystkich matek i nawet zacierała się pamięć które dziecko przez którą kobietę było rodzone.
Gdy dziecko miało sześć – siedem lat i starszyzna klanu uznała, że świadomość dziecka się obudziła... taki malec zaczynał edukację... nie mylić z naszymi szkołami.
Do nauczania włączali się też mężczyźni i wspólnie cały klan starszego pokolenia edukował dziecko w życie.
Te dzieci nie były przywiązane do jakiejś określonej rodziny, to były dzieci całego klanu, to jest cały klan był rodzicem dziecka i ich edukowaniem zajmowali się starsi... biologiczni rodzice byli zajęci różnymi pracami na rzecz społeczności z których starsi z racji wieku byli zwolnieni..
Takiej struktury społecznej nie spotkałam w żadnej lekturze... Ogólna harmonia, szacunek, radość i wielki honor z tego co robi się dla wszystkich... no i zero zazdrości... nie było wtedy niewolnictwa czy czegoś co nazywamy pomocą domową czy usługami specjalistycznym. Za to była prawdziwa równość co nie znaczy, że byli jakąś jednakowością.
Takie klany wyglądały...trudno to opisać. Przez analogię to tak, jak w naszym ciele, noga, ręka czy inny organ wyglądają inaczej, mają inne zadania w wszystkie przynależą do jednego ciała. Właśnie na ten wzór funkcjonował cały klan.
No i rasa ta była długowieczna... przeciętna wieku sięgała tysiąca lat.
Ci nasi Przodkowie żyli długo na Ziemi i edukowali ziemskiego człowieka jak się zorganizować w społeczeństwo, jak używać komputera mózgowego do tworzenia i czym jest Prawo.
Dusza człowieka ziemskiego wtedy była na etapie dziecięcym i klany Synów Słońca troskliwie edukowali te Dusze aż stały się dojrzałe.... Gdy ziemski człowiek dojrzał do samodzielności, wszyscy członkowie Synów Słońca opuścili Ziemie i zdalnie obserwowali nas jak sobie radzimy tworząc w zgodzie z Wolną Wolą.

Byłam oszołomiona tym co mi pokazano.

Jak zostałam przeniesiona do współczesnej struktury społecznej.. to nie będę opisywać jak okropnie się poczułam. Powiem, że nie ma takich słów w języku kulturalnych ludzi, które by to upodlenie oddały.
Z wrażenia nie pamiętam jak doszło do tej manipulacji i naszego wielkiego upodlenia, które nazywamy „cywilizacją”.
Wszędzie ja i moje... mój mąż, moja żona, moje dziecko... a nawet „prawo” do posiadania dziecka, jakby to był przedmiot.
Wszystko czego używamy pochodzi z szabrowania Lady Gai … a Jej oddech, atmosfera Ziem,i zatruty jest smogiem destrukcyjnych emocji.

Od malutkiego dziecka szkolimy się w rywalizacji, co skutkuje wywyższaniem się jednych nad drugimi. Tak wytworzyliśmy klasy i kasty w miejsce klanu.

Nawet miłość zatruta jest zazdrością i zdradą... Nie będę opisywać tego „bajora” jakie sobie stworzyliśmy...
Cały system od edukacji, poprzez najróżniejsze sektory, do medycyny włącznie jest nastawiony na trzymanie ludzi w strachu i jest tak dobrze zorganizowany, że w „dobrej” sprawie pilnuje jeden człowiek drugiego... z własnej woli.

Na koniec dowiedziałam się, że mam opisać jak potrafię tą pierwszą cywilizację by ludzie mogli dowiedzieć się, że istnieją w nas wspomnienia tej doskonałej cywilizacji Dzieci Słońca opartej na strukturze klanowej, wolnej od destrukcyjnych zachowań i emocji.

Teraz przechodzimy wraz Ziemią przeobrażenie i albo lepiej wykorzystamy wzór jaki otrzymaliśmy albo jako niedojrzale, jakby powiedzieć cofnięte w rozwoju, dusze poddani zostaniemy reedukacji... tylko już nie na Ziemi a w innym sektorze Wszechświata.

Lady Gaja zakończyła swoje zadanie.

Istoty, które pozostaną na niej, to nieliczna grupka tych, którzy zdecydują się przywrócić zasady pierwszej cywilizacji...a tych jest na prawdę niewielu na całej Ziemi.

Dodano, że obecnie żyje na ziemi kilkoro... nie pamiętam dziesięciu lub jedenastu ludzi, którzy pochodzą bezpośrednio od Dzieci Słońca... nikt kompletnie o nich nic nie wie, oni nie mówią, nie nauczają... oni tylko promieniują, by zdegenerowane społeczeństwo mogło się obudzić z destrukcyjnego snu.


Na koniec mam prośbę, bądźcie dla mnie łagodni... bo sama jeszcze układam się z tymi pojęciami i nawet nie poruszyłam jednego tematu, którego nie wiem jak mam ugryźć, na szczęście nie będę ponaglana do pisania o nim... poczekają aż będę gotowa. 

Hania, Fateha, Gerlanda, Anillach, She


















czwartek, 9 maja 2013

Iluzja


Czyli świat złudzeń



No i kolejna pobudka o nieprzyzwoitej godzinie...kolejna sugestia, że mam napisać... i pozostaje nadzieja, że uda mi się w artykule zamknąć temat opisywany w wielu opasłych księgach.

Może zacznę od tego, że cały wszechświat zbudowany jest (tak to widziałam) podobnie do kiści winogron... niezliczona ilość kuleczek połączonych ogonkami do łodygi. Poszczególne łodygi podłączone do konaru, a ten do pnia całego drzewa. Przy czy drzew było dużo tylko mnie nie były pokazane.

Widziałam tylko jedną taką kiść, w której jesteśmy my i nasza planeta... ta część wszechświata jest materialna i określana jest właśnie słowem Iluzja, jako że zjawiska i tak zwana twarda rzeczywistość jest tylko złudzeniem. Podobno każde drzewo ma taką jedną kiść świata materialnego.

Ten obraz był najbardziej ogólny. Następnie weszliśmy w jedno pojedyncze gronko i ta kuleczka okazała się naszą galaktyką Drogi Mlecznej …. w tej galaktyce nasza Ziemia. Przyznaję, że osłupiałam, bo miałam możliwość czucia jak mocno ściska się moja świadomość by dotrzeć do Ziemi. Powiedziano mi, że żaden człowiek cielesny nie jest w stanie pojąć całości wszechświata... tylko maleńkie mikro wycinki są nam dostępne i że nie mam się nawet starć, bo mój mózg tego nie wytrzyma i przepalą się zwoje, co oznacza koniec istnienia.
Wow... zimny prysznic dla ziemskiego człowieka.

Tak więc ta pojedyncza banieczka z naszą galaktyką należy do całości naprawdę wielu banieczek światów materialnych, z którymi w tym obrazie nie miałam kontaktu.
Powiedziano mi tylko, że w całym świecie materialnym nazwanym Iluzją doświadczenia przebiegają podobnie, w oparciu o myśl i emocje zagęszcza się energie i tworzy się materialne rzeczy... to jest jakby zasadą tego świata.

Poza tą kiścią światów materialnych zwanych iluzją jest jeszcze nieskończenie wielka ilość kiści gdzie są różne światy DUCHA... i znowu powiedziano mi bym nawet nie próbowała definiować co to jest, bo na to ludzkich słów nie ma.

Jednak to nie koniec... przeszliśmy na Ziemię. W miarę zbliżania się obraz globu stawał się co raz większy w mym odczuciu i otoczony jakby mgiełką, nie było widać żadnych istot tylko wyglądało to jak obłok pary składający się z niezliczonej ilości kropelek.

Moje zdumienie wywołało radość... i tu właśnie przyszło wyjaśnienie po co mi dano odczuć to doświadczenie.

Zobaczyłam jak pojedyncze kropelki nawzajem się pochłaniają tworząc większe krople, jak między sobą konkurują odpychają tworząc spięcia energetyczne...

Tak widzą nas Istoty kosmiczne jako zbiorowisko pochłaniających się mini kropelek.

Życie na Ziemi toczyło się według tego wzoru od powstania planety aż do teraz. Wszechświat nieustannie się rozwija... coś dobudowuje,... coś usuwa... i właśnie teraz weszliśmy w taki moment zmian, kiedy to Ziemia w ramach bańki światów materialnych czyli Iluzji przesuwa się na inne miejsce... my to nazywamy, że połączyła się z czwartą gęstością.
W świecie Iluzji jest to gęstość najbardziej dynamiczna... najwięcej tu się dzieje. I właśnie w takich zdarzeniach Istoty Kosmiczne pomagają Pani Gaja lub jak my mówimy planecie Ziemia.

My, ludzie, jako jedni z mieszkańców na ciele tej Istoty czyli Ziemi, mamy daną możliwość wspierania tych procesów lub im opierania się.

No i tu przechodzę do obrazów, które we mnie jeszcze się nie ułożyły... moje małe ego jest bardzo wzburzone, bo łamią wszystko to, co co ono uważało za Prawdę.

Zobaczyłam różne obrazy naszego obecnego wcielenia. Nie pamiętam wszystkich, tyle tego było, więc opiszę tylko to, co wyraźnie pamiętam.

Świat nauki, Guru, Pasterzy Dusz (religii), świat władzy i cele bytów... Pokazano mi jak między sobą te ludziki rywalizują o to, kto ma rację w niesprawdzonych teoriach, które i tak mają zastosowanie tylko i wyłącznie do naszej małej kuleczki Iluzji, bo już w innej kuleczce wygląda to całkiem inaczej.

Ze śmiechem wyjaśniono mi, że model ziemskiego człowieka to ciało biologiczne, wyposażone w małe ego, które za pomocą komputera czyli umysłu łączy się z Istotą.

A my jako społeczność wymyśliliśmy wiele mylących słów jakoby były jakieś części typu wyższe Ja czy Dusza lub Duch... Ich to bawi, bo dzięki błędnym teoriom świata wszystkich celebrytów, człowiek ziemski jest przekonany, że jest złożony z różnych części, poziomów... a ziemski człowiek jest tylko pojazdem.. Na moje zdumienie przypomnieli mi porównanie do samochodu, kierowcy i pasażerów.

To, co widzimy ziemskimi oczyma jako człowieka, to tylko pojazd. Do niego wsiada i wysiada kierujący tym pojazdem, a także różni pasażerowie. Dodali też, że ten pojazd możemy również uważać za antenę kosmiczną (?).

Kieruje ziemskim pojazdem z reguły Istota, którą w swej istocie jestem, choć mogę pozwolić by inna istota czasowo nim kierowała(Chanel i podobne przekazy), mogę też pozbyć się tego pojazdu, co ludzie nazywają śmiercią no i może się tak zdarzyć, że pojazd będzie „ukradziony” przez pewne bandyckie cywilizacje, co nazywają ludzie opętaniem.
We wszystkich przypadkach ciało jako pojazd będzie tak samo wyglądać (no prawie, zmiany Istoty widoczne są w oczach i otoczce energetycznej) … jednak jazda i doświadczenie jazdy będą całkowicie się różnić.

Pokazano jak Istoty rozwijają się podobnie jak ludzie ziemscy... też wzrastają od dziecięctwa, poprzez wiek dojrzewania, dorosłości, dojrzałości po starość... przy czym na każdy etap Istota zużywa od kilku do kilkudziesięciu wehikułów. Tak właśnie nazywają nasze biologiczne ciała. Za każdym razem (przy każdym wcieleniu) poznając dogłębnie jakieś nowe zagadnienia. 
Stare Istoty (dusze) mają już skompletowane prawie wszystkie doświadczenia, mówiąc naszymi pojęciami były już i „bandytą” i „świętym” i obecne wcielenie jest dla Ich doświadczeń jakby dokończeniem i jednocześnie pokazują pozostałym jak właściwie można kierować tym pojazdem „ciało”

Każda Istota ma jakiś swój własny i unikalny program na to życie, stąd taka różnorodność zachowań na Ziemi i nie ma w tym ani „dobra” ani „zła”... natomiast ważne jest by ten program realizować z pasją (zaangażowaniem) i mieć z tego radość życia …. właśnie ta radość jest jakby oceną jakości życia ziemskiego. Im więcej radości tym szybciej przechodzimy poszczególne etapy. Oczywiście radość to nie tylko uśmieszki … to stan bycia w każdych okolicznościach.

Pozwólcie, że na razie zakończę, bo pozostałe obrazy są jeszcze trudne dla mnie do opisania a dotyczą dość kontrowersyjnych postrzegań naszych doświadczeń.
Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się we mnie ułoży tak... że opiszę w miarę spokojnie to co się jeszcze we mnie kotłuje.



Do spotkania przy kolejnym artykule Kochani
Hania sansai









wtorek, 7 maja 2013

O mnie

Kim jestem jako ziemski człowiek?
Miałam już kilka próśb o przedstawienie się kim jestem... co robię ... czym się zajmuję. Przyznaję, że nie najlepiej mi wychodzi pisanie o sobie samej z jednej strony, a z drugiej przyznaję rację, że czytelnicy mych blogów powinni cokolwiek o mnie wiedzieć. Z tej rady na inną powstał tekst, który
 mam nadzieję, pomoże Wam nieco mnie poznać. Tak więc zaczynam.


Jestem bardzo młodą osobą na skali wieczności. Tak na dziś to osiemnaście plus 43 lata praktyki w Teatrze Życie.

Jako pasjonatka jestem nieustannie zafascynowana doskonałością natury. Otaczam się roślinami. Z licznych zwierząt, pod moją opieką pozostała kotka ... odwiedza mnie naprawdę dużo ptaków, które nieustannie zabawiają mnie swoim śpiewem, tak wyrażając wdzięczność za dokarmianie. Wszystkie te ptaki żyją na wolności i jest ich wiele gatunków na których szczerze mówiąc nie znam się.

Uczę się i nauczam o duchowości,o pracy z energiami oraz jak uzyskać wyższą jakość życia człowieka.

Żyjąc w harmonii z naturą zdobywam co raz nową wiedzę o sposobach jakimi się posługuje wypełniając Wielkie Prawo i jednocześnie doskonale bawię się przy utrzymywaniu własnej równowagi.

Zajmuję się czymś co roboczo nazwałam "instrukcją obsługi człowieka", choć nazywają to też „trener” lub coach, co i tak jest tym samym.

Udało mi się zrealizować swoje marzenie i zajmuję się „ Klubem Radosnego Życia”.

Ponieważ zawsze uznawałam to kim dany człowiek jest a nie jakie posiada dyplomy i wykształcenie, więc nie wymieniam swojej drogi edukacji konwencjonalnej. 
Zresztą zajęcia też prowadzę w ramach spotkań klubowych, gdyż zrezygnowałam zupełnie z głoszenia „wykładów” czy organizowania „kursów”.

Swoją wiedzą dzielę się (poza bezpośrednimi spotkaniami)   na blogach :

http://hanka-janukowicz.blogspot.com/ Blog o Aniołach i Zodiaku

Jestem też na face boku, a na fen page jest klub: http://www.facebook.com/KlubRadosnegoZycia

Często przyjmuję ludzi bezpośrednio... przez rozmowę telefoniczną... na Skypie. Mogę prowadzić nawet spotkania klubowe przez Skype  co zdarza się już co raz częściej. Tak więc pomagam i dzielę się wiedzą w rozmowie... nie na czacie, bo to jest zbyt karkołomne utrzymywać równowagę, oczyszczać przestrzenie i jeszcze piać ... czapka z głów przed tym, kto się zgadza na takie rozproszenie.

Ach, no i bym zapomniała. Skype: fateha3, telefony: (67)387 33 00 oraz 605 272 649... z zagranicy trzeba dodać +48, ale o tym wszyscy już wiedzą .

Myślę, że zaspokoiłam zakomunikowana mi potrzebę.

Życzę Wszystkim Istotom bycia w stanie Radości i Obfitości zarówno materialnej, jak i duchowej.

Hania  sansai