Artykuł
napisałam na początku 2000 roku i przeniosłam na zamkniętego już
bloga w 2009, obecnie z małymi modyfikacjami daję ci go pod
przemyślenie.
Wczoraj
trochę serfowałam po necie. Znalazłam zdumiewająco dużo
artykułów o modlitwie i medytacji. To co mnie zaskoczyło, to
podejście do tematu.
W
wielu artykułach wychwala się recytację pięknej poezji, często
też w językach wschodu (np. sanskryt) jako modlitwę. Wiem, że
modlitwa to część dialogu z boskością, kiedy to ja mówię,
opowiadam o sobie do absolutu.
Przepraszam
za moją dociekliwość ... ale nie znając intencji a nawet
znaczenia słów - to czy aby na pewno wiem, co przekazuję do
Źródła? I dalej, czy ta recytacja jest zgodna z najgłębszą
potrzebą moją, czy jest tylko zbiorem słów, może i pięknych a
jednak pustych.
Drugą
częścią dialogu z boskością ma być medytacja, kiedy to
odprężona nasłuchuję odpowiedzi.
A
tu ponowna lawina na temat medytacji.
Począwszy
od przygotowania otoczenia (świece, kadzidło itp) po przyjęcie
postawy ciała, może i prawidłowej, jednak tak niewygodnej, że
trudno utrzymać uwagę na czymkolwiek innym, niż na skurczach i
odrętwieniu różnych partii ciała. W takich warunkach, "pięknych",
można usłyszeć jedynie głos maltretowanego ciała i błaganie o
litość.
Z
tego co wyczytałam jawi mi się taki oto obraz :
módlcie
się ludzie, nie wiedząc o czym mówicie, a ze słuchania lepiej
zrezygnujcie bo to i zachodu wiele i efekt mierny. Życie jest
cierpieniem i bez cierpienia nie ma rozwoju... a cha i słuchajcie
tych wskazówek, bo to jedyna prawda (???).
Przyznam
szczerze, że uśmiałam się z tych koncepcji i stwierdziłam, że w
tym kierunku nie jestem uduchowiona.
W
moim świecie atrybutami boskości, którą każdy człowiek Jam Jest
są:
Miłość,
Harmonia, Piękno, Szczerość, Prawość, Rozeznanie, Czystość
Sumienia...
a
wszystko to w absolutnej i naturalnej prostocie, i do tego życie
jest esencją miłości i radości.
Żyjąc
tymi energiami nie ma potrzeby wprowadzania "specjalnych"
dekoracji by modlić się lub medytować.
Tak
więc zarówno modlę się jak i medytuję w Tu i Teraz, na tyle …
ile to tylko jest możliwe.
Ponieważ
modlitwa jest mówieniem do boskości, używam słów własnych,
rytmicznie wypowiedzianych, które doskonale rozumiem, znam ich
energię ... i nimi przekazuję swój aktualny stan Istoty.
Medytując,
czyli nasłuchując odpowiedzi, staję się bardziej uważna i
zrelaksowana.
Tym
co jest mi niezbędne, to pełen głęboki oddech i wyprostowane
plecy.
Dla
wielu może wydać się to zbyt proste, za mało skomplikowane i
jeszcze wiele może być zarzutów...
Pamiętajcie,
że często jedno, głębokie i szczere westchnienie, ma większą
wartość niż lata wyreżyserowanej, poprawnej recytacji.
W
tym artykule, mając na uwadze ludzi szukających, przedstawiłam dwa
sposoby tego najważniejszego dialogu: jeden zewnętrzny - zobaczcie
jak pięknie się modlę; i drugi wewnętrzny - otoczenie nawet nie
wie, że żyjesz głęboką medytacją i modlitwą.
Do
tego pierwszy sposób jest teatralny i skomplikowany, wymagający
szczególnych warunków ... a drugi naturalnie prosty.
Jeszcze
słówko o TU i TERAZ. Mamy w głowie taki mózg, mechanizm... on nie
zna stanu tu i teraz a nawet boi się tego stanu. On ciągle
rozpatruje to co minęło lub planuje jak powtórzyć to w
przyszłości, więc nieustannie zaprząta myśli robiąc „radio w
głowie” … a powód jest prosty, ten mechanizm w tu i teraz ulega
rozpuszczeniu, więc robi wszystko by odgrodzić nasze istnienie od
momentu tej wspaniałej kreacji, kiedy to jedną myślą możesz
zmienić własny świat....
Możesz
pozostać w przekonaniach starych, zapamiętale recytując co inni
wybrali i zasilać te wybory własną energią budując ich świat.
Możesz jednak zmienić przekonania i jasno określać co wybierasz i
kim jesteś... tak budując własne, suwerenne doświadczenie.
Życzę
Ci byś znalazł swój własny sposób i śmiało przekazywał czego
chcesz doświadczyć … wszechświat tak czy tak odpowie na twoją
energię i skieruję ją w doświadczenia, materializując naszą
rzeczywistość... a ty albo będziesz zadowolony, albo nie … wybór
należy do ciebie.
Hania,
Wanda, Fateha, Gerlanda, Anillach, Shee