czwartek, 28 lutego 2013

Co jest co



Czyli zdolność rozróżniania.


Zacznę ten artykuł od cytatu z mojej korespondencji:

".... zglaszam poniewaz przeczytalam juz kilka rzeczy na temat i teraz juz wogule nic nie wiem. Dotychczas czytalam wszystkie ksiazki po niemiecku i mam troszke problem z polskim slownictwem dotyczacym duszy i td. Ale nie tylko. Chyba tak do konca tego nie rozumiem. Ostatnie przeslania na krystalu mnie do tego skierowaly. Co to jest JAZN? a jaka jest roznica Wyzszego JA? Pozniej czatalam : DUCH, DUSZA, WYZSZE JA, WYZSZE JAZNIE
Siedze juz nad tym 4 dni i mam metlik jak ulozyc sobie ten obraz. Nie potrafie dlatego tak do konca zrozumiec tych przekazow. "  

Jest to oryginalnie skopiowane, bez korekty... cel zamierzony. Ten cytat jest dość typowy i obrazuje jak nieprecyzyjny i jednocześnie autorytatywny język może wprawić w niezrozumienie czytanych tekstów.

Opiszę jak ja to rozumiem.

Otóż, wyobraźmy sobie, że określona energia jest struną... no na przykład do gitary. Jedna struna a w zależności w którym miejscu przyłoży się palec wydaje inny dźwięk. Tak jest też z energią.

Opiszę to na przykładzie energii MIŁOŚĆ.

Idąc od jednego końca tej energii mamy miłość absolutną (trudną do zrozumienia nam wcielonym). Jest to miłość dosłownie do wszystkich i wszelkiego stworzenia... pozwala kochać nawet Hitlera i Stalina bez względu na czyny jakich się dopuścili. W trochę innym miejscu mamy miłość romantyczną (platoniczną) do kogoś lub czegoś bez chęci posiadania tego.
W jeszcze innym miejscu mamy miłość eros... ta jest man najbardziej znana. Wyraża się : ja kocham ciebie, a ty kochasz mnie. Jak mnie nie kochasz, to mogę cię nawet znienawidzić... Znamy to dość dobrze.
Idąc dalej tym tropem napotykamy miłość rodzicielską... no można jeszcze  wymieniać, sądzę jednak, że wszyscy zauważyli o co chodzi w tej części struny.
Jednak jest i drugi koniec tej struny...
Na tym skraju mamy zamknięte serce, nikogo i niczego nie kochamy a wręcz odwrotnie, szczerze nienawidzimy.
Posuwając się dalej spotykamy miłość egotyczną, tak zwany narcyzm. Dalej mamy miłość : "tyle miłości co w pięściach i złości", cytując za Jackiem Kaczmarskim. Jest też sadyzm i masochizm. Mamy też huśtawkę od miłości do nienawiści i z powrotem.... no tyle chyba wystarczy.

Tak więc z grubsza opisałam jakości miłości. Dodajmy do tego jeszcze różnice językowe i ... zamieszanie gotowe.

Ten przykład obrazuje nasze dualne działanie we wszystkim. Już w szkole na lekcjach polskiego zadają nam śmieszne pytanie "Co autor miał na myśli pisząc ...?" Jest to nielogiczne, bo mogę odpowiedzieć tylko to co myślę czytając tekst autora...nikt nie siedzi w głowie innego człowieka.

Zajmijmy się teraz rozczłonkowaniem człowieka na różne jaźnie, ducha, duszę i co tam jeszcze chcecie.

Otóż wszyscy wcieleni na tej Ziemi jesteśmy Istotami Duchowymi, wyposażonymi w określony (wybrany przez nas) instrument, na którym odgrywamy własny koncert trącając w wybranych miejscach struny strumienia życia, jakie wybraliśmy na to konkretne wcielenie.

Tą częścią, która wybiera melodie i dźwięki jest nasza świadomość. To ona wybiera i posuwa się po strunach ( właściwie to przeskakuje) od jednego końca do drugiego, w ten sposób poznając świat dualny.

Świadomość jest poza czasem, poza przestrzenią i jest wieczna.  

Jej doświadczenia są zapisywane w podświadomości. Z życia na życie przyjmuje nowy instrument, czyli: ciało fizyczne, mentalne i emocjonalne. Natomiast podświadomość ulokowana jest w ciele energetyczno - informacyjnym, obecnie często określanym jako Serce... i przenika ono wszystkie wcześniej wymienione ciała. 
Przy każdym kolejnym wcieleniu całość zgromadzonej wiedzy w podświadomości jest przykryta woalem zapomnienia by nowe doświadczenia mogły być w pełni nowatorskie... drzwi są zamknięte a klucz zdeponowany w naszym wnętrzu. No i zaczynamy doświadczenia życiowe.

Problemem dla nas wszystkich jest odnalezienie tego klucza kiedy jesteśmy już gotowi dokonać syntezy całości doświadczeń.

Cała nasza kultura jest tak przyzwyczajona do analizy, że jest bardzo trudno przejść do syntezy.
Analizę rozumiem jako ciągły podział i wzajemne relacje tego co dzielimy ... na tym opiera się dualizm, każda cząsteczka całości ma odrębną nazwę i na pozór odrębny byt.

Natomiast syntezę rozumiem jako wyodrębnienie, wybranie różnych pozornie elementów i tworzenie nowych jakościowo zjawisk ... tak przebiega kreacja. Obecnie kreacja obejmuje królowanie na Ziemi. 

W strumieniu życia mieści się wszystko a więc potrzebna jest zarówno analiza i synteza ... jednak Prawo Harmonii ma łączyć obie te umiejętności.

Patrząc na przykład jaki opisałam na początku, w miłości można zauważyć, że do tej struktury przynależą zarówno przyjaźń jak i wrogość, choć w doświadczeniu smakują całkiem odmiennie.
Tak samo, jak w pytaniu cytowanym na wstępie, wszystkie nazwy należą do tego samego strumienia życia. Przy czym ludzkie ego to najniższa świadomość, a Duch to ta najwyższa... a wszystkie określenia pomiędzy przynależą również do tego strumienia życia i leżą na różnych punktach jego strun, będąc tak samo wartościowe.

Wynika z tego jasno, że poszczególne nazwy mają na celu rozróżnienie poziomu świadomości... inne potrzeby ma dwu letnie dziecko a inne dwudziestoletni młodzieniec.

Każdy z nas Jest Tym Kim Jest.

Gdy odrzucimy wartościowanie typu dobre - złe, ładne - brzydkie ...itd, pozostaje nam esencja doświadczenia naszej Istoty Duchowej. 

To z kolei wielowymiarowo poszerza naszą świadomość, ubogaca nas i WIEMY, że jesteśmy Istotą Duchową posiadającą doskonałe instrumenty i laboratorium do przeprowadzania badań.





Wiem, że ten temat jest dość trudny do zrozumienia, szczególnie dla początkujących poszukiwaczy. Starałam się w sposób jak najbardziej prosty przedstawić samą zasadę, by każdy miał możliwość dojść do własnych wniosków i uzyskać RADOŚĆ z tego Kim tak na prawdę Jest.


Hania, Wanda, Fateha, Gerlanda, Anillach, Shee




środa, 27 lutego 2013

Wewnętrzne dziecko




Wewnętrzne dziecko


Jest to zwrot bardzo często używany ... często bez wiedzy co za energię niesie w  sobie.
A ten piękny zwrot określa wszystkie zablokowane w nas od początku wcielenia energie.
Tak więc nasze wewnętrzne dziecko jest pozbawione równowagi i harmonii. Ono często jest wystraszone, smutne, pełne ran i bólu... lub odwrotnie, tak rozhukane i psotne, że przynosi nam problemy i konflikty.
Naszym zadaniem jest zaopiekować się tymi energiami. Trzeba je oczyścić, transformować i pozwolić dorosnąć temu dziecku do poziomu naszej świadomości.
Wtedy to nasze wewnętrzne dziecko integruje się z pozostałymi energiami w całość.
Zapytacie dla czego tak się trudzimy z naszym wewnętrznym dzieckiem skoro jest to aż tak proste?
Składa się na to wiele powodów. Jak powszechnie wiadomo nie wszyscy z nas potrafią wychowywać dzieci tak, aby zapewnić im bezpieczeństwo i pozwolić jednocześnie na pełnię ich ekspresji. Ta nieumiejętność kładzie się jako duża przeszkoda w przywracaniu harmonii.
Jeśli jesteśmy nadmiernie surowi i wymagający, to żadne dziecko nie będzie szczęśliwe ... pochwałami dużo łatwiej jest osiągnąć efekt wychowawczy.
Jeśli będziemy traktować dziecko jako coś, co nam w życiu przeszkadza...efekt będzie też marny.
Wcale nie jest łatwiej, gdy traktujemy nasze wewnętrzne dziecko jako zdeponowaną mądrość i bezmyślnie pozwalamy mu rządzić naszym życiem.
Jest też inny skrywany powód... brak odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Nie chcemy przyznać się do różnych błędów i energie te automatycznie są przesuwane do wewnętrznego i tak przeładowanego dziecka.
Jak łatwo zauważyć, tylko tych kilka wymienionych przyczyn sprawia, że mamy na prawdę dużo zablokowanych energii. Jeśli nie znamy tego mechanizmu, to chwalimy się jak to pięknie nam pomaga wewnętrzne dziecko .... tylko czy to może być prawdą?
Jeśli mamy tyle po blokowanej energii, to skąd możemy czerpać na bieżące życie zasoby? Najczęściej uzupełniamy te braki całkiem nieświadomie od innych Istot, co można nazwać mało elegancko zwykłą kradzieżą.
Skoro niechętnie przyznajemy się do popełnionych błędów czy pomyłek... wówczas dziecko wewnętrzne tkwi w roli "kozła ofiarnego" i ... na pewno nie jest w stanie pomóc budować harmonię, bo całkowicie je pochłania walka o przetrwanie. A przecież ono jest częścią naszej tożsamości, wprawdzie tej nie chcianej, tego cienia chowanego pod dywan.

Teraz, w nowych energiach Ziemi nie można już dłużej chować cienia, on będzie nachalnie domagał się zauważenia go i transformowania.
Więc, przykładowo, kiedy ktoś nas niesłusznie skrzyczy to zwróćmy uwagę jak przyjmujemy atak... jeśli się kulimy lub uciekamy, to można być pewnym, że nasze wewnętrzne dziecko ma jakieś rany domagające się natychmiastowego uzdrowienia.
Nie szukajmy winnego ani jakichkolwiek usprawiedliwień... przytulmy to nasze dziecko i wytłumaczmy mu sytuację.
Warto też przypomnieć, że dzieci do około szóstego roku życia funkcjonują tylko na podświadomości... dopiero po tym okresie zaczyna się rozwijać świadomość. Co nam daje ta wiedza?
Małe dziecko jest jak czysta płyta CD... co nagra, to odtwarza nieraz do końca wcielenia. Po ukończeniu szóstego roku włącza się świadomość, czyli zdolność rozróżniania, analizy i syntezy... wtedy też dzieci wchodzą w bardzie lub mniej burzliwy okres buntu i ... jest to dobre. Jednak wcześniej nagrane "programy i filmy" nadal tkwią w podświadomości tak długo, aż zostaną wykasowane i zmienione przez daną osobę. Między innymi są to właśnie energie wewnętrznego dziecka i nie może jeden człowiek zrobić porządku z wewnętrznym dzieckiem drugiego. Owszem, spotkałam ogłoszenia wiele obiecujące... jednak to nie jest uzdrawianie... zawsze to jest manipulacja!
Prawdziwe uzdrawianie może zaistnieć tylko wtedy, gdy samodzielnie decydujemy się tego dokonać. Dobrze gdy jest osoba wspierająca swoimi wibracjami te wysiłki, gdy pomaga w ten sposób zainteresowanemu zobaczyć siebie i swój problem z wyższej wibracyjnie pozycji. Jednak osoba pomagająca ma tylko BYĆ i z pełną akceptacją oraz współczuciem towarzyszyć w procesie samouzdrawiania.
A więc kochani... dajmy spokój dobrym radom, a w to miejsce nauczmy się stawiać dobre pytania. Ha dobre pytanie to podobno już połowa odpowiedzi... jednak szansę na znalezienie odpowiedzi oddawajmy w ręce tych, którzy poszukują... pamiętajmy, że nikt z nas nie jest ani lepszy, ani gorszy... za to każde z nas jest niepowtarzalne w swej różnorodności.
Kocham Wszystkie Istoty.
Hania

poniedziałek, 25 lutego 2013

Zacznij od Bacha




Nie będzie o muzyce... będzie o holistycznym podejściu do zdrowia człowieka. Tak się składa, że Edward Bach ( 1886 - 1936 ) był zarówno lekarzem jak i wizjonerem. W spadku po swoim długim i pełnym pasji oraz twórczym życiu zostawił nam, ludziom, rewelacyjną metodę radzenia sobie ze wszelkimi stanami zaburzeń harmonii.

Można powiedzieć, że Osobowość jest Zwierciadłem Duszy.


" Człowiek. który zdobył wgląd w swoje wnętrze, potrafi rozpoznać posiadane zasoby, możliwości twórcze, mocne strony. Staje się również świadomy  swoich cieni - tendencyjnych zachowań, ujawniających się w chwilach napięć, konfliktów z otoczeniem."

[ Medycyna Nowej Ery - Igor Pietkiewicz ]. 

Ze wszech miar warto posiąść wiedzę o swoich możliwościach tak światła, jak i cienia. 
Studiowanie  typów osobowości według klasyfikacji Bacha może z pewnością przyczynić się do lepszego zrozumienia siebie i innych ludzi.
Ogólnie ujmując, terapia ekstraktami Bacha ułatwia odkrywanie swojego wnętrza, talentów, możliwości oraz zrozumienia przyczyn niepowodzeń czy chorób.

Ponieważ ekstrakty te nie są "magiczne" , nie wystarczy zapoznać się z ich działaniem. Należy też zrozumieć fizjologię, która leży u jej podstaw.
Według Bacha, każdy człowiek ma do spełnienia indywidualną misję w życiu. Do tego celu używa swego ciała, mowy i umysłu poruszającego emocje. Są to narzędzia służące realizacji powołania.  

Kiedy człowiek rozpozna swój unikalny potencjał i nauczy się wykorzystywać go w życiu, wówczas staje się kanałem dla przepływu energii miłości, radości, mądrości i współczucia. Wówczas przejawia harmonię zdrowia. Przepełnia go szczęście i poczucie spełnienia... a przecież wszyscy tego chcemy dla siebie.

Od ponad dwunastu lat jestem konsultantem, pomagającym ludziom dobierać ekstrakty. Oczywiście na początku przetestowałam działanie wszystkich ekstraktów na sobie.

W mojej praktyce spotkałam się z najróżniejszymi postawami zarówno innych konsultantów, jak i osób, które przychodzą po pomoc.
Jeśli idzie o "konsultantów", to bardzo często dobierają ekstrakty przy pomocy wahadełka... można i tak, jednak ten sposób pomija wolną wolę człowieka i nie jest popierany przez mojego nauczyciela z czym zgadzam się w całej rozciągłości.
No pomyślcie, ktoś nie jest szczęśliwy w związku, jednak jeszcze nie jest gotowy na rozstanie... jeśli zasugeruje się nieodpowiedni zestaw, to taki człowiek z jednej frustracji popadnie w drugą, a przecież nie o to chodzi.
Inna metoda polega na tym, że osoba "eteryczna" wszystko wie i wiedząc, że w sumie esencje Bacha nie mają skutków ubocznych, oferuje jakąś konkretną esencję jako panaceum na wszystko... efektem jest wydłużenie dochodzenia do sedna, lub całkowite zniechęcenie tą metodą.

Ja stosuję metodę, którą poznałam od mego nauczyciela, Igora Pietkiewicza. Po prostu proszę osobę o współpracę. Zadaję pytania z czym chce pracować TERAZ. Nie interesują mnie szczegóły z życia. Chodzi o określenie emocji  przykładowo "strach" i nie jest istotne czy ktoś się boi egzaminów, rodziców, rozliczeń skarbowych czy jakiejkolwiek innej konkretnej sytuacji lub osoby. Ważne jest jedynie rozróżnienie, czy ten strach przypomina małą chmurkę na słonecznym niebie, czy też jest to ponura chmura gradowa.

Osoby, które zgłaszają się po pomoc też mają różne wyobrażenie o działaniu ekstraktów... bardzo często mają nadzieję, że zostanie zdjęta z nich odpowiedzialność za własne decyzje. Bardzo często nie chcą sami się zmieniać, tylko oczekują że ich otoczenie się zmieni.
To potwierdza jedynie, że trzeba poświęcić trochę czasu takiej osobie na wyjaśnienie sobie własnych przekonać, nawyków i wielu innych spraw związanych z daną niedogodnością. Zachęcić, by odpowiedziała sobie na kluczowe pytania : czy realizuje się w poszczególnych sferach  życia? jaki jest jej stosunek do siebie i innych? jak reaguje na swoje niepowodzenia i dolegliwości.
Najczęściej nie jest łatwo spojrzeć na siebie obiektywnie, bardzo nie podobają nam się odpowiedzi płynące z wnętrza i nawykowo staramy się je upchnąć  po dywan byle tylko nie został zburzony nasz osobisty wizerunek swej doskonałości. Na tym etapie biegamy jak chomik na karuzeli i by przerwać ten bezsensowny bieg... właśnie sięgamy po ekstrakty kwiatowe.
One pomagają nam nabrać dystansu do siebie i własnych spraw, i z odwagą dokonywać nowych wyborów na niewygodnych odcinkach naszego życia.

Więc kiedy ktoś jest przygnębiony, ma problemy... nie wie co robić, nie radzi sobie z kłębowiskiem emocji i myśli, których nie jest w stanie uporządkować  - niech skontaktuje się z dobrym konsultantem esencji Bacha.

Znam wiele osób, które po pierwszych pozytywnych rezultatach uznały, że już u nich wszystko ok, całkowicie zapomniały, że naturalne metody wymagają czasu by zmiany mogły dobrze zakotwiczyć się w codziennym życiu... to nie tabletki coś blokujące a wręcz odwrotnie, kropelki pomagające usuwać postawione przez nasze zachowania blokady. Takie osoby dość często wracają po nieudanych terapiach, tylko mają ciut więcej "ran" do wylizania  i sami przyznają, że to była bezsensowna gonitwa za cudami.

Możecie również zwracać się do mnie. Mam doświadczenie w doborze ekstraktów i konsultacje mogą odbywać się przy nowoczesnych komunikatorach... od telefonu, skype po czat, jedynie trzeba się liczyć, że rozmowa trochę trwa, a ekstrakty nie są darmowe.
Tak więc zachęcam do radosnego doświadczania swego życia, nawet w niesprzyjających doświadczeniach, co właśnie umożliwiają ekstrakty Bacha.


RADOŚCI, kochani, RADOŚĆ jest nam potrzeba i tego nam wszystkim życzę. 


Zdjęcia ekstraktów pobrane ze strony: http://drbach.pl/

niedziela, 17 lutego 2013

Jak odnalazły mnie RUNY



Wiele lat już upłynęło od tego doświadczenia a obrazy są wciąż żywe w mojej pamięci. Runy przyszły do mnie we śnie w czasie kiedy to nie wiedziałam nic ani o Runach ani o ich historii i znaczeniu.
We śnie znalazłam się w dziwnym, starym lesie w którym bardzo stare drzewa wyginały się w różne dziwaczne znaki ... jakby tańczyły. Widok był niesamowity i napełniał mnie czymś na wzór grozy.
Opowiedziałam memu przyjacielowi o tym śnie. Poprosił abym narysowała te znaki, więc naszkicowałam je wszystkie pięć(wtedy nie wiedziałam, ze jest ich więcej). 
Przyjaciel powiedział, że są to RUNY, pierwszy raz usłyszałam tą nazwę, powiedział też że skoro przyszły do mnie, to nie powinnam się niczego obawiać i bym spisała wszystko, co do mnie mówią. Zrobiłam tak i przez szereg nocy pilnie spisywałam wszystko.

Nauczyłam się samodzielnie rysować poszczególne znaki na kamykach, aktywować te glify i tworzyć zestawy runiczne a także malować bidruny tematyczne... 
Z czasem wiedza rozwijała się a ja nabierałam co raz większego respektu przed potęgą wiedzy zawartej w RUNACH.

Dwadzieścia cztery runy, tworzące listę znaków runicznego pisma, nazywa się Futharkiem – od nazw pierwszych run – który jest uważany za najstarszy z runicznych alfabetów .

Każdy taki zestaw umieściłam we własnoręcznie wykonanym woreczku. Dość często pytałam o znaczące dla mnie sprawy i zawsze otrzymywałam jasną odpowiedź. Do dziś lubię trzymać w rękach woreczek z RUNAMI, pieszcząc je delikatnie w dłoniach.





Z tej wiedzy powstał blog http://hjanukowicz.blogspot.com/2010/04/swiat-run.html.

Zapraszam do spotkania z tą ogromną i zawsze aktualną wiedzą. 

Wszystko się zmienia... pan ta rei ... a świat RUN należy do niezmiennej prawdy, w oparciu o którą dokonują się te zmiany. 
O tym wiedzieli nasi przodkowie i zachęcam abyśmy i my nauczyli się wykorzystywać ten spadek wiedzy.

W miłości mego serca
Hania

Niewolnictwo, czyli .... czyli jak realizuję swoją wolną wolę.



Wczoraj oglądałam piękny film : http://www.youtube.com/watch?v=sGSMwqUs3zk&feature=bf_next&list=HL1350891366

Główny bohater Conan jako barbarzyńca posiadał własną moralność. Wysoko cenił wolność. W jednej ze scen uwalnia niewolników, traktowanych okrutnie i ...okazuje się, że ci uwolnieni nie są wcale zadowoleni. Zarzucają Conana pytaniami, co mają teraz robić? kto się nimi zaopiekuje? Są totalnie bezradni.... zadumałam się nad tym a myśli poszybowały przez temat wolności.

Przez wszystkie wieki temat niewolnictwa był taki sam, zmieniał się tylko scenariusz i dekoracja sceny ...  a najważniejsze - to dziś też w większości jesteśmy niewolnikami !!!


  • Posłuchajcie nas samych jak pięknie tłumaczymy, że :
  • podatki trzeba płacić (?)
  • rządy muszą być (?)
  • wojsko i aparat ucisku są konieczne (?)
  • wyzysk bankowy to nie tylko konieczność ale i potrzeba (?)
  • ....

można wymieniać w nieskończoność.

Te wszystkie tłumaczenia, to nic innego jak mentalność niewolnika. 
Gdy narody mają właśnie taką mentalność, to czy nam się podoba, czy nie stanowią społeczność niewolników. Nie ma znaczenia czy nazwiemy to demokracją, tyranią czy komuną - społeczność ma mentalność niewolników i w każdym systemie będzie kierowana przez "panów", którzy się nią "opiekują" w imię fałszywego "bezpieczeństwa".

Przyznaję, bardzo niewygodna prawda.

Przeciwieństwem niewolnictwa jest wolność. Więc do zmiany systemu potrzebna jest świadomość wolności.
Już słyszę, jak jest mi zarzucana anarchia przez ludzi mylących samowolę z wolnością ... więc dla uspokojenia opiszę co uważam za wolność.
Otóż wolność jest stanem, gdzie podejmuje się odpowiedzialne decyzje w stosunku do tego co nam przynosi życie.
Odpowiedzialność, to świadomość, że tak decyzja jak i jej skutki należą do mnie jako jednostki. Więc niezbędne jest uruchomienie i oczyszczenie własnego sumienia, bo właśnie ono jest strażnikiem właściwych decyzji.

To właśnie sumienie bezbłędnie pokazuje człowiekowi w jaki sposób używać energii by uzyskać najwyższe wspólne dobro. Jednak przez okno sumienia niewiele zobaczymy, gdy będzie zabetonowane brudem strych przekonań, dogmatów, tradycji i czego tam jeszcze...

Może zobrazuję to przykładem - komary; chyba nikt ich specjalnie nie lubi, tym bardziej, że nadobne panie komarzyce do rozmnażania potrzebują krwi.
Tak się składa, że mieszkam wśród jezior i mniejszych zbiorników wodnych, a komary uwielbiły mnie boleśnie gryźć ... non stop czułam się przez nie zagrożona. Więc w obronie, na wszelki wypadek tłukłam każdego komara, nie bacząc czy mnie zaatakował, czy nie. W ten typowy dla człowieka sposób reagowałam dość długo ... aż przyszło zrozumienie. Komary w sumie są potrzebne, choćby z uwagi na łańcuch pokarmowy i do tego same sobie nie wymyśliły, by rozmnażać się właśnie w taki sposób.
No więc co mam robić? To pytanie było bardzo ważne... moje obudzone sumienie podpowiedziało mi, że atakiem można odpowiedzieć tylko na atak, więc jak mnie komar zaatakuję wtedy mogę go utłuc, jednak gdy pierwsza przystępuję do ataku staję się agresorem. Przyznaję, że trochę to trwało nim zrozumiałam różnicę między atakiem i odpowiedzią na atak.
W wyniku zmiany podejścia, od lat przestałam atakować komary a efekt jest taki, że bardzo rzadko jestem przez nie atakowana no i nie jestem pogryziona boleśnie.

Specjalnie opisałam tą moją przygodę z komarami, bo można ją przyłożyć do wielu sytuacji w życiu. Jakże często i nagminnie dwie osoby "omawiają" sprawy trzeciej, nieobecnej. Jest to nazwane plotką, a jednak większość to uznaje i nawet bierze udział w tej nieetycznej grze... to jest źródło większości konfliktów, które wcześniej czy później wracają do swego właściciela.

Myślę, ze te przykłady nieco przybliżyły czym jest prawdziwa wolność. Trzeba zrozumieć, że wszystko w całym Wszechświecie jest w doskonałym porządku i posługując się swym zdrowym sumieniem mamy decydować czy odpowiemy na atak, czy nie ... oraz przyjąć konsekwencje wyborów jako własne przyczyny wcześniejszych skutków.

Innym tematem jest oczyszczanie swego sumienia ale o tym już pisałam we wcześniejszych artykułach.
Jedną z praktyk jaką się posługuję dokładnie opisaną przekażę w którymś kolejnym artykule, będącym częścią uwag do seminariów jakie na życzenie organizuję.





Hania, Wanda, Fateha, Gerlanda,
 Anillach, Shee