10.04.2015
Chcę kochani
porozmawiać dziś o tej niestosownej a publicznej zabawie.
Narzekamy ...
właściwie to można powiedzieć, że wszyscy ... no i na wszystko.
Nie ma jednej rzeczy czy sprawy by nie padły na nią zarzuty.
Wczoraj, na wirtualnym
spotkaniu klubowym poruszyłam niewdzięczny temat i ... w inny
sposób przedstawiłam tak powszechne narzekanie na obecną młodzież.
Właściwe jest
zastanowienie jakie to pokolenia dziadków i rodziców wychowało aż
tak „złą” młodzież. Od wielu lat w ten sposób patrzę na
wychowanie. Miałam wtedy spotkanie, na którym przeważali młodzi
ludzie... oczywiście narzekający na rodziców, szkołę, państwo i
co tylko komu przyszło do głowy.
Przyszło do mnie, że
powinnam opowiedzieć w jakich warunkach i okolicznościach
przebiegała moja młodość.
Zaczęłam od
dzieciństwa, kiedy to luksusem było posiadanie własnych butów...
roweru ... czy skrzynki zwanej radiem. Wtedy nie zwracaliśmy na to
uwagi bo byliśmy bardzo zajęci rozwijaniem naszych zmysłów,
włącznie z wyobraźnią.
Z upływem lat
następował postęp techniczny, który miał ułatwić życie
codzienne i teoretycznie zwolnić nieco czasu dla siebie ... jednak
stało się inaczej.
Wprawdzie pojawiły
się takie udogodnienia jak: lodówka, pralka, centralne ogrzewanie,
samochody, telefony stacjonarne i komórkowe, wreszcie komputery i
internet ...
Teoretycznie zwolniło
się dużo czasu, który możemy przeznaczyć dla siebie, na własny
rozwój ... jednak tylko teoretycznie.
Współczesne dzieci
dużo częściej słyszą od rodziców „nie mam czasu”... dzieci
co raz mniej proszą o ten czas gdyż mają internet i tam przeżywają
własne życie. Doszło do tego, że życie kształtują media, a te
chętnie programują całe pokolenia mugoli.
Gdy tak mówiłam
pewna młoda dama nie wytrzymała i powiedziała mi, że byłam
chowana w patologicznej rodzinie ... zapytałam skąd takie
stwierdzenie i .. dowiedziałam się, że jej rodzice by nie
dopuścili do takiego stanu bo oni, ci rodzice są nowocześni i
wiedzą, że dziecku nie można niczego zabraniać.
Przyznaję, że mnie
zamurowało na moment .... zapytałam więc czy ukończyła
jakąkolwiek szkołę. Powiedziała z wyższością, że jest na
trzecim czy czwartym roku studiów. Po prostu zgroza ... zero wiedzy
o rozwoju postępu technicznego, ewoluowaniu świadomości ...
wszyscy przed nią to patologia... z taką wiedzą młoda kobiet
idzie w świat ...
Zobaczyłam jak ludzie
sporo od niej starsi bezradnie biją się w piersi, że pochodzą z
„patologicznych” rodzin według żenującej postawy tej pannicy
i... jak jej rówieśnicy z uśmiechem satysfakcji patrzą na
wyższość własnej „wysoko” wykształconej pozycji.
Nie powiem, że było
przyjemnie jednak zadałam pytanie do „młodych i gniewnych” : co
by zrobili, gdyby zabrakło elektryczności przez powiedzmy krótki
czas tygodnia.
Wymyślali różne
scenariusze ... nawet nie zdawali sobie sprawy, że cała ta ich
technologia przestałaby funkcjonować, że w blokach w których
mieszkają nie mieliby nawet wody ... to ich zszokowało.
Wtedy poprosiłam
ludzi w wieku podobnym do mojego o to samo ... widziałam jak ci
młodzi ludzie ze zdumieniem patrzą jak sobie radziliśmy w takich
sytuacjach.
Nie wiem czy douczyli
się i pojęli różnice pokoleń ... mam nadzieję, że przynajmniej
uczestnicy tego spotkania nie będą mego pokolenia nazywać
„patologią”.
Wtedy zdałam sobie
sprawę, że to właśnie dziadkowie i rodzice kierowani ślepą
miłością i tak zwanym dobrem są odpowiedzialni za tą sytuację.
To właśnie my ukształtowaliśmy tak młode pokolenia i oddaliśmy
w ręce pokrętnych mediów kształtowanie charakterów i wiedzy
własnych dzieci ... to właśnie my, powodowani różnymi
przekonaniami, dopuściliśmy do tego by obecny, modny system
konsumpcyjny triumfował i skutecznie niszczył człowieczeństwo w
człowieku.
Wiem, że są to mocne
słowa. Jednak apeluję do pokolenia dziadków i rodziców o
opamiętanie i przekazanie własnej historii dzieciom, by wiedziały
... by nauczyły się szanować i te minione pokolenia.
Inaczej pozbawimy te
nasze ukochane dzieci szansy na dojście do własnego
człowieczeństwa ... a od tego tylko krok do upadku całej
cywilizacja co pokazały starożytne kultury.
Jeśli macie własne
spojrzenie na to zagadnienie, to bardzo proszę podzielcie się nim w
komentarzach dla dobra przyszłych pokoleń.
Sensei o wielu
imionach:
Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach,
Shee
|
Biblioteka |
02.04.2015
Wczoraj w medytacji
zdecydowałam się ponowić próbę spotkania mojej rodziny
gwiezdnej.
Wcześniej gdy chciałam się spotkać z rodziną to tylko
wielki blask... świetlistość się pojawiała i nie bardzo mi
wychodziło odkodowanie informacji jakie mi przekazywali, więc i tym
razem nie liczyłam na więcej. Co by nie mówić nasz biologiczny
aparat jest mocno zaśmiecony i nie jest łatwo go nastroić na
odbiór tych informacji.
Tak więc udałam się
do wielowymiarowej biblioteki. Powiedziałam Strażnikom jaki mam
cel, a oni wpuścili mnie do środka. Pod moimi stopami rozwijała
się złocista ścieżka wskazująca miejsce do którego mam się
udać.
Mijałam różnej
wielkości i kolorów kryształy ...byłam prawie pewna, że
zatrzymam się przy pięknym szmaragdowym krysztale, przy którym
wielokrotnie pełniłam służbę i... ze zdziwieniem stwierdziłam,
że ścieżka lekko się podniosła i prowadziła mnie dalej.
Wszystko nabrało
większej subtelności i kolory już nie przypominały tych
ziemskich... na wprost mnie pojawiła się zachwycająca struktura
wypełniona zarysami kształtów przestrzennych figur geometrycznych,
które zauważyłam dopiero po chwili wpatrywania się ... na
pierwszy rzut oka to było ŚWIATŁO... nie do opisania, nawet
brylantowe światło przy tym wydawało się zanieczyszczone...
wielki blask i dopiero po chwili wyłoniły się kontury.
Ścieżka się
zakończyła wskazując mi, że w tym miejscu jest moja rodzina z
gwiazd.
Poczułam jak przez
moje ciało płynął informacje ... mocne i przyjemne uczucie. W
pewnej chwili poczułam jak zaczynam się rozpływać, więc
poprosiłam by dotarło do mnie tylko tyle informacji, na ile jestem
gotowa teraz. Przepływ natychmiast się zakończy i myślałam, że
to koniec wizyty ... gdy nieoczekiwanie z tego Światła wyłoniły
się kontury dwóch postaci.
Tak jakby czyste
substancje żeńskie i męskie. Usłyszałam, że są to moi rodzice.
Wsłuchałam się w to co mi przekazywali.
Przypomnieli mi, że
Oni obdarowują mnie ideami, wartościami subtelnymi, które
zgodziłam się przenieść na Ziemię i tu je zaszczepić. By
wypełnić to zadanie został wybrany mój ziemski ród krwi,
otrzymałam ziemskich rodziców, którzy mieli właściwe do
wypełnienia tego zadania energie.
Cały kłopot polegał
na tym, że trzeba było sobie przypomnieć jak ponownie połączyć
się z rodziną z gwiazd ... przyznaję, że mnie to zajęło wiele
dekad życia ziemskiego.
A jednak udało się
... okazuje się, że system nie jest skomplikowany wystarczy tylko
otworzyć się na pamięć zamkniętą w komórkach.
Tak więc niezbędnym
jest zaakceptowanie na głębokim wewnętrznym poziomie (nazywamy go
poziom duszy) całego rodu krwi, tej ziemskiej rodziny. Gdy tego
dokonamy energie naszych przodków z wielu pokoleń, minimum siedmiu,
przepływają bezpośrednio do Istoty. Inaczej mówiąc Istota
ponownie zbiera w całość wcześniej rozdzieloną MOC na
doświadczenia ziemskie. Jest to niezbędne by połączyć się z
rodziną z gwiazd i nie tylko.
Następuje bowiem po
tym kontakcie właściwe zadanie ... świat idei spływa do Istoty a
ta mając pozbieraną własną moc zaczyna poprzez instrument
biologiczny zakotwiczać te idee na Ziemi. Wcześniej tego zrobić
się po prostu nie da.
Teraz wydaje mi się
to proste ... a jednak jeszcze pamiętam jak latami zmagałam się z
zaakceptowaniem mego rodu krwi i tego jak oni doświadczali życia
ziemskiego.
Od dłuższego czasu
namawiam wszystkich do wejścia na drogę pojednania z całym
ziemskim rodem i ... nadal twierdzę, że jest to pierwszy i
niezbędny krok do uzyskania połączenia z własnym źródłem
świata idei czyli gwiezdną rodziną. Dopiero wtedy mamy dostęp do
naszych zadań i czerpiemy garściami radość i fascynację życiem
takim jakie jest.... wcześniej, przed spotkaniem rodziców
gwiezdnych możemy jedynie coś przeczuwać, spekulować, wręcz
bajdurzyć o rzekomej wiedzy a i tak będzie to ILUZJĄ.
Może tylko jeszcze
dodam, że słowa jakich używam do opisania tego zdarzenia są
jedynie symbolami gdyż mogą jedynie przybliżyć zrozumienie tego
czego doświadczyłam ... opisy z konieczności są zamknięte
słowami a całość doświadczenia to jest jeszcze więcej. W tym
spotkaniu każde słowo jest jakby kropką otwierającą kolejny
świat więc proszę o zrozumienie, że tak ułomnie opisuję.
Robię to jednak po to
by zachęcić do takiego spotkania .... a wtedy sami zrozumiecie, że
nie da się go precyzyjnie przełożyć na słowa jakimi operujemy na
Ziemi.
Sensei o wielu
imionach:
Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach,
See