czwartek, 2 kwietnia 2015

Medytacja

Biblioteka

02.04.2015




Wczoraj w medytacji zdecydowałam się ponowić próbę spotkania mojej rodziny gwiezdnej. 
Wcześniej gdy chciałam się spotkać z rodziną to tylko wielki blask... świetlistość się pojawiała i nie bardzo mi wychodziło odkodowanie informacji jakie mi przekazywali, więc i tym razem nie liczyłam na więcej. Co by nie mówić nasz biologiczny aparat jest mocno zaśmiecony i nie jest łatwo go nastroić na odbiór tych informacji.

Tak więc udałam się do wielowymiarowej biblioteki. Powiedziałam Strażnikom jaki mam cel, a oni wpuścili mnie do środka. Pod moimi stopami rozwijała się złocista ścieżka wskazująca miejsce do którego mam się udać.

Mijałam różnej wielkości i kolorów kryształy ...byłam prawie pewna, że zatrzymam się przy pięknym szmaragdowym krysztale, przy którym wielokrotnie pełniłam służbę i... ze zdziwieniem stwierdziłam, że ścieżka lekko się podniosła i prowadziła mnie dalej.


Wszystko nabrało większej subtelności i kolory już nie przypominały tych ziemskich... na wprost mnie pojawiła się zachwycająca struktura wypełniona zarysami kształtów przestrzennych figur geometrycznych, które zauważyłam dopiero po chwili wpatrywania się ... na pierwszy rzut oka to było ŚWIATŁO... nie do opisania, nawet brylantowe światło przy tym wydawało się zanieczyszczone... wielki blask i dopiero po chwili wyłoniły się kontury.
Ścieżka się zakończyła wskazując mi, że w tym miejscu jest moja rodzina z gwiazd.

Poczułam jak przez moje ciało płynął informacje ... mocne i przyjemne uczucie. W pewnej chwili poczułam jak zaczynam się rozpływać, więc poprosiłam by dotarło do mnie tylko tyle informacji, na ile jestem gotowa teraz. Przepływ natychmiast się zakończy i myślałam, że to koniec wizyty ... gdy nieoczekiwanie z tego Światła wyłoniły się kontury dwóch postaci.
Tak jakby czyste substancje żeńskie i męskie. Usłyszałam, że są to moi rodzice. 


Wsłuchałam się w to co mi przekazywali.
Przypomnieli mi, że Oni obdarowują mnie ideami, wartościami subtelnymi, które zgodziłam się przenieść na Ziemię i tu je zaszczepić. By wypełnić to zadanie został wybrany mój ziemski ród krwi, otrzymałam ziemskich rodziców, którzy mieli właściwe do wypełnienia tego zadania energie.

Cały kłopot polegał na tym, że trzeba było sobie przypomnieć jak ponownie połączyć się z rodziną z gwiazd ... przyznaję, że mnie to zajęło wiele dekad życia ziemskiego.
A jednak udało się ... okazuje się, że system nie jest skomplikowany wystarczy tylko otworzyć się na pamięć zamkniętą w komórkach.

Tak więc niezbędnym jest zaakceptowanie na głębokim wewnętrznym poziomie (nazywamy go poziom duszy) całego rodu krwi, tej ziemskiej rodziny. Gdy tego dokonamy energie naszych przodków z wielu pokoleń, minimum siedmiu, przepływają bezpośrednio do Istoty. Inaczej mówiąc Istota ponownie zbiera w całość wcześniej rozdzieloną MOC na doświadczenia ziemskie. Jest to niezbędne by połączyć się z rodziną z gwiazd i nie tylko.

Następuje bowiem po tym kontakcie właściwe zadanie ... świat idei spływa do Istoty a ta mając pozbieraną własną moc zaczyna poprzez instrument biologiczny zakotwiczać te idee na Ziemi. Wcześniej tego zrobić się po prostu nie da.


Teraz wydaje mi się to proste ... a jednak jeszcze pamiętam jak latami zmagałam się z zaakceptowaniem mego rodu krwi i tego jak oni doświadczali życia ziemskiego.

Od dłuższego czasu namawiam wszystkich do wejścia na drogę pojednania z całym ziemskim rodem i ... nadal twierdzę, że jest to pierwszy i niezbędny krok do uzyskania połączenia z własnym źródłem świata idei czyli gwiezdną rodziną. Dopiero wtedy mamy dostęp do naszych zadań i czerpiemy garściami radość i fascynację życiem takim jakie jest.... wcześniej, przed spotkaniem rodziców gwiezdnych możemy jedynie coś przeczuwać, spekulować, wręcz bajdurzyć o rzekomej wiedzy a i tak będzie to ILUZJĄ.

Może tylko jeszcze dodam, że słowa jakich używam do opisania tego zdarzenia są jedynie symbolami gdyż mogą jedynie przybliżyć zrozumienie tego czego doświadczyłam ... opisy z konieczności są zamknięte słowami a całość doświadczenia to jest jeszcze więcej. W tym spotkaniu każde słowo jest jakby kropką otwierającą kolejny świat więc proszę o zrozumienie, że tak ułomnie opisuję.
Robię to jednak po to by zachęcić do takiego spotkania .... a wtedy sami zrozumiecie, że nie da się go precyzyjnie przełożyć na słowa jakimi operujemy na Ziemi.






Sensei o wielu imionach:



Hania, Wanda, Fateha,




Gerlanda, Anillach, See







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz