04.02.2015
Te trzy słowa przez ostatnie stulecia miały bardzo wielkie znaczenie ... wszyscy rozprawiali o nich jako o cnotach, bez których człowieczeństwo było jakby uszkodzone... to taki etap historyczny.
Niby prosty temat, a ja już kolejny raz zmieniam datę wpisu i nie mam pewności czy to już to co należy powiedzieć.
Mijały wieki... pokolenia ... zmieniała się świadomość pojedynczych ludzi i całej ludzkości ... aż jesteśmy w chwili obecnej.
Ciągle jeszcze słyszę echa tych wielkich słów, że trzeba wierzyć jakiejś (?) Istocie, która lepiej wie co dla nas jest dobre ... że trzeba mieć nadzieję na coś (?)... no i najważniejsze, tylko miłość (?) i serce liczą się w życiu.
Więc zajmijmy się tymi pojęciami i zobaczmy czy rzeczywiście są tak pożyteczne w naszym życiu obecnie.
Wiara.
W czasach tak intensywnych odkryć wiara powinna być zamieniona w wiedzę.
Tak ... na początku trzeba uwierzyć w siebie a następnie zdobywać wiedzę własną i przestać polegać na przereklamowanych autorytetach. Zapewniam, że samodzielne myślenie nie boli.
Jest takie powiedzenie, że nawet strach nakarmiony wiedzą staje się oświecony.
Jednak współczesny model życia nie zachęca do poświęcania czasu na zdobywanie wiedzy i w doświadczeniu przekuwania jej na mądrość.
Jednak okoliczności wzywają do bycia suwerennym.
Człowiek polegający tylko na wierze nie jest w stanie być suwerennym... do tego wymagana jest wiedza i odwaga brania życia na klapę, koniec chowania się za autorytetami. Zresztą zniewolenie autorytetami i tak jest osobistym wyborem.
Obecne czasy wzywają do przekucia wiary w wiedzę.
Im szybciej to zrozumiemy ... im szybciej zaczniemy gromadzić i doświadczać wiedzy, tym łatwiejsze będzie dla nas jutro.
Nadzieja.
Nadzieja też ma różne poziomy i często bywa infantylna i irracjonalna... często jest wynikiem braku wiedzy lub jej ignorowaniu.
Wyobraźcie sobie pijaka, który pochłania ogromne ilości alkoholu i wciąż ma nadzieję, że zachował trzeźwość ... jest i taki poziom nadziei.
Więc kiedy już zdecydujemy się na powiększanie wiedzy dochodzimy do punktu, że zaczynamy wiedzieć o prawdziwych przyczynach zdarzeń.
Wracając do pijaka on będzie wiedział, że kac jest wynikiem wcześniejszej balangi i nie będzie go tłumaczyć złym losem czy utraconą nadzieją.
Świadomość tego, że każda myśl, każde słowo czy czyn ... inaczej mówiąc każdy ruch energii, ma swoje konsekwencje i można często w prosty sposób przewidzieć co stanie się w wyniku tego ruchu. Wystarczy zachować przytomność i ważność.
Zamiana nadziei na świadomość jest też wyzwaniem obecnych czasów.
Trzeba się jedynie liczyć, że świadome życie wyklucza spychanie winy za nietrafne wybory, na innych czy ślepy los.
Miłość.
Przy tym pojęciu mamy chyba największy bałagan i melanż.
Są ludzie o twardym sercu, którzy mają tyle miłości co w pięściach i złości ... są też ludzie co tak rzucają się w altruizm, że zapominają o sobie ... ogromna rzesza ludzi składa obietnice kochania do śmierci a już za kilka miesięcy czy lat obrzuca się epitetami przy rozwodzie. Oczywiście jest to najszersze forum, które rozprawia o miłości.
A dla mnie Miłość, to technologia duchowa... klei atomy tak by mogło istnieć życie.
Lubię porównywać moje zrozumienie miłości do słońca. Świeci sobie słonko non stop, raz na jednej półkuli jest widoczne, raz na drugiej ... świeci na wszystkich i nikomu nie broni dostępu do swych promyków ... od nas zależy jak korzystamy z jego dobrodziejstw. No i bez względu na nasze przekonania czy słońce jest „dobre czy złe” ... tak, czy tak, bez słońca nie byłoby życia na Ziemi.
Czasy wzywają by miłość traktować jak zrozumienie.
To zrozumienie opiszę na prostym i nagminnym przykładzie.
Młoda kobieta poznaje mężczyzną, który już ma rodzinę ... jednak ona wierzy, że jej wybranek porzuci dla niej tą rodzinę. Często tak się kończy i zakładają swoje własne gniazdko ... kobieta teraz ma nadzieję, że jej ukochany przestanie się troszczyć o dzieci z poprzedniego związku i całą uwagę oraz finanse skieruje na jej gniazdko .... przecież połączyła ich miłość.
Pokręcone, nieprawdaż ... właśnie od takiej wiary, nadziei i miłości aż się roi na różnych forach i leją się łzy na straconą nadzieję, rany miłosne i brak wiary we własne człowieczeństwo.
Wystarczy posługiwać się wiedzą, świadomością, zrozumieniem by przytomnie i radośnie żyć ... jednak pewnie literatura miała by mniej tematów do lania rzewnych łez nad sytuacjami z góry skazanymi na niepowodzenie.
W opisanym przykładzie wystarczyło by patrzyć sercem i kochać głową ... i pamiętać, że miłość zawsze daje wolność.
Tak więc tu nie chodzi o samą zmianę jednych słów na drugie... tu chodzi o przestawienie wewnętrznej zwrotnicy i inne rozumienie :
- wiara = wiedza
- nadzieja = świadomość
- miłość = zrozumieniem
Po takim przestawieniu wewnętrznym staje się możliwe sięgnięcie do własnej suwerenności i życie własnym życiem tak jak wybierzemy. Jeśli wybór jest mało satysfakcjonujący, to dokonujemy zmiany zamiast pyszczyć na zły los, bo tak robi człowiek suwerenny.
Sensei o wielu imionach:
Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz