wtorek, 29 października 2013

Gdynia a po niej ostatnia góra


Jak na razie etap ostatni GDYNIA



Wszystko ukierunkowane było na to, że w październiku będzie wyjazd do Gdyni. Mój sygnet został wykonany ze złota 9 października, jedynie wzór stanowił problem, bo trzeba go grawerować i jest to niewiarygodnie drogie jak na moją kieszeń ... ostatecznie stwierdziłam, że ze swej strony zrobiłam tyle ile mogłam... reszta, no cóż działamy dla dobra wszystkich więc albo będzie jakaś pomoc... albo zadania nie wykonam.
Ze strony ludzi pomocy nie było... nikt nie miał ochoty partycypować w tych kosztach, więc z tym co mam stanęłam do wykonania zadania.

Gdynia

Tym razem Hanuta była fizycznie w Gdyni a ja „tylko” energetyzmie.
Na fejsie prosiłam o dołączenie do wspólnego wezwania Świadomości Żywiołów... o podanej godzinie znalazłam się we wnętrzu góry w Gdyni. 
Były tam różne, zdewastowane komnaty... jakieś urządzenia nie pracujące … unosiła się jedynie uśpiona świadomość... zaczęłam intonować EL KA LEM OM... w sekwencji cztery na cztery. Przy pierwszej czwórce przykładałam sygnet, przy drugiej klamrę z paska, przy trzeciej medalion a przy czwartej diadem.
Gdy przyłożyłam sygnet pojawił się strumień światła a w nim spłynął wzór, którego nie wygrawerowałam... w miarę śpiewu światło stawało się co raz mocniejszym strumieniem i gdy przyłożyłam diadem... ten strumień wystrzelił w górę... popłynął gdzieś w kosmos...powiedziano mi, że sygnał został nadany a odpowiedź przybędzie następnego dnia... dotychczas uśpiona świadomość jakby ożyła, jednak ta świadomość nie miała materii, nawet przezroczystej. Jak opuszczałam górę, zauważyłam, że jest otoczona ogromną kulą błyszczącej energii.

Następnego dnia Hanuta weszła na tą górę, ja przeniosłam się do wnętrza i rozpoczęłyśmy intonację w sekwencji również cztery na cztery i ja przykładałam atrybuty jak poprzedniego dnia.
Przy ostatniej sekwencji, z ogromną prędkością przybliżył się strumień światła, przeszedł przez kulę energii i przez Hanutę... dotarł do wnętrza góry, wszedł we mnie a na koniec został przeniesiony na będące tam urządzenia. To była taka potęga, że widziałam jak Hanuta upada pod jej wpływem... ja jeszcze tylko skierowałam uwagę na Ślężę i chwila ciszy.
Za moment obok mnie znalazła się Hanutka i razem patrzyłyśmy jak na monitorach płyną znaki 101 101 101... i tak dalej...
Jak ustał przepływ tych znaków monitory przygasły... kula energii została wchłonięta przez górę a my z niej usunięte.
To doświadczenie było bardzo wyczerpujące. Długo też nie potrafiłam opisać tego co przeżyłyśmy wspólnie... to wymagało zmiany kodów w mojej biologii, w moim osobistym komputerze biologicznym.



Trochę to trwało nim zrozumiała o co chodzi w tych kodach... a sprawa jest prosta.
W symbolice jeden przed zerem to przewodnictwo świadomości boskiej, duchowej czy jak chcesz to nazwać … tak działy formy ludzkie pierwszej cywilizacji.
Jednak pewne cywilizacje bandyckie z kosmosu miały chrapkę na naszą planetę. Więc wykorzystały naiwność czystych ludzi i podstępem w kolejnych cywilizacjach zmieniali ten kod na zero przed jedynką, co było jednoznaczne z panowaniem małego Ego.
Za naszego życia doszło do tak głębokiej dualności dosłownie wszystko podzielone, że istnienie naszej planety wisiało na włosku. Jednak wszechświat nie chciał dopuścić, by Biblioteka, jaką jest Ziemia przepadła jak inne wcześniej okupowane przez tych bandziorów planety … nadeszła odsiecz.

Zadania, które razem w Hanutą wykonałyśmy należały do ludzkości... ktoś fizycznie miał wyrazić zgodę na udział w tym planie.. i my to zrobiłyśmy.


Przez nasze ciała płynęła wiedza przodków z kręgów w Grzybnicy... następnie zainstalowanie jej na Ślęży i odcięcie istniejących tam mocnych sieci tego zmanipulowanego kodu... przeniesienie tych informacji do Gdyni, gdzie to istnieje na lądzie jedna z części starożytnej Ginavy... miasta centrum pierwszej cywilizacji Ariów i Słowian gdyż reszta znajduje się na dnie zatoki Puckiej.

Ostatnim dziełem było na „magicznej” górze przekazanie całości Duchów Natury pod zarząd światła... no i obie z przyjaciółką zajęłyśmy się swoim relaksem... to było bardzo wyczerpujące zadanie... wyczerpujące na wszystkich poziomach.


Po mniej więcej tygodniowym odpoczynku pojawiła się u mnie pewna Istota... to było dość mało komfortowe spotkanie, więc pierwszą noc czuwałam obserwując jak ta Istota coś wyśpiewuje... wymawia... trudno mi to określić. Następnej nocy pojawiła się ponownie, już miałam usiąść gdy usłyszałam w głowie „śpij, jesteś bezpieczna”... wczoraj jeszcze większość dnia przespałam i dopiero wieczorem zaczęłam przytomnieć, no a nocą dowiedziałam się, że jestem już gotowa by to całe zdarzenie opisać.

Tak więc wracając do kodu 010, to zmanipulowany kod utrzymujący całą planetę w letargu, pozwalającym bandyckiej nacji na plądrowanie zarówno Gai jak i jej mieszkańców. Ten kod obowiązywał tyle wieków, że teraz też trzeba sporo czasu na rozprzestrzenienie się tych zainstalowanych kodów, już właściwych 101...
Zmiany na planecie następują i będą następować co raz szybciej … jednak z uwagi na wolną wolę to trochę potrwa nim zwykły człowiek zrozumie swoją sytuację i dokona wyboru : wszystko za wszystko.


W głębokiej miłości do Gai i wszystkich Istot
Dwie Hanie

4 komentarze:

  1. Jesteście niesamowite i cudne... wasze przygody są niezwykłe i czyta się je z zapartym tchem... czuje się Waszą więź i przyjaźń i oddanie przewodnictwu serca... i ile się dowiaduję ciekawostek jak ta o Gdyni... Dziękuję i jestem wdzięczna <3



    j

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis zadania na ostatniej "magicznej" górze zawarty jest w moich notatkach na Facebooku... było to bardzo wzruszające przejście wszystkich Duców Natury pod zarząd światła.
    Tu link do tej notatki:
    https://www.facebook.com/notes/hania-janukowicz/sen-o-magicznej-g%C3%B3rze/531441986937705

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za opisanie tego, nie tylko Panie brały w tym udział, wiele wcielonych istot w różnych miejscach Mocy Gai było, ma Pani racje, potrzebni są "żywi" wcieleni :)
    Pani opisuje sekwencjami, to jednocześnie działo, dzieje się w wszystkich miejscach naraz :) Pozdrawiam serdeczni, z wielkimi wyrazami szacunku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, że piszę sekwencjami... jakoś trzeba było przełożyć Obrazy na zmanipulowany język. Trochę czasy to zajęło, bo i zadanie niełatwe :)
    Dziękuję za obecność i wspólną pracę <3

    OdpowiedzUsuń