piątek, 5 lipca 2013

Telegonia


Czyli o związkach inaczej








Zawsze zastanawiało mnie nadmierne przywiązywanie wagi do błony dziewiczej... to zdumiewające jak traktowana jest taka mała błonka.
Mało tego, w tłumaczeniach wciąż mi nie pasowało... było coś sprzecznego i na logikę rzecz biorąc nielogicznego.
Dość ciekawie wyjaśnia to zagadnienie wykład, poniżej jest link do playlisty:

https://www.youtube.com/watch?v=3pQsZoTkyko&list=PLy1q3XLqDXKpsX_9IGpV2EBRd4RmRA05b



Podana jest tu ścisła wiedza wedyjska. To jest Prawo Rita, które wyjaśnia jak zachować czystość krwi, rodzić zdrowe dzieci i wcielać w nie dusze krewnych Rodu. Jest to podstawa przeżycia Rasy.
Wiedza ta jest szokująca dla przeciętnego człowieka, przez wiele lat nawet wyśmiewana … na gruzach tej wiedzy zbudowano dumną i ślepą seksuologię.
Jest co nieco naiwności w tej wiedzy a to z jednego powodu... właśnie tej błony dziewiczej.

Dopiero od pobytu w kręgach, gdzie to lawinowo przepłynęła przez moją strukturę energoinformacyjną wiedza przodków... stopniowo jest ta wiedza odkodowywana.

No i właśnie wczoraj (4 lipca 2013, Siła Ducha) przyszło zrozumienie … błona dziewicza symbolizuje otwarcie i połączenie energetyczne kobiety z drugą płcią. Jest tylko symbolem !

Wybaczcie, że będę opisywać jak potrafię... może nieco mgliście jednak na ten moment jest mi trudno dobrać słowa do obrazów...


Zacznę od tego, że znalazłam się w bardzo, bardzo starożytnych czasach... mojego pierwszego pojawienia się w ciele ziemskim...
W tym czasie byłam młodą kobietą i spotkałam człowieka, który mnie zainteresował. Był to dosłownie pierwszy mężczyzna, przed którym otwarłam się energetycznie... nie było seksu tylko zgoda na to, że będziemy tworzyć wspólne doświadczenie... 
To nie było nierozważne i infantylne z mojej strony... w jakiejś większej grupie wędrowaliśmy dość długi czas a ja sprawdzałam czy ten człowiek ma wartości jakie w nim widzę. Gdy doszłam do wniosku, że tak... to ten człowiek... wtedy nastąpiło moje otwarcie energetyczne.
Gdy tylko wyraziłam zgodę na tworzenie z tym partnerem związku... to tak jakby klamka zapadła... uff na wszystkie moje wcielenia(!!!!).

Jednak nie było to różowe doświadczenie... jak tylko ogłosiłam swoją wolę, człowiek ten zaczął przejawiać bardzo okrutne i nieciekawe cechy... Jednak doszło do spotkania z jego rodzicami i przedstawiał mnie jako wybrankę... tylko, że ja zmieniłam zdanie... uciekłam przez wielką wodę i z drugiego brzegu obserwowałam jak sadystycznie znęca się nad swoją siostrą... serce pękało mi dosłownie... rana jak wulkan...

Medytowałam w tych wszystkich wymiarach, życząc wszystkiego co najlepsze wybierze dla siebie z takim mocnym postanowieniem, że nie oddam się fizycznie temu człowiekowi.

Jednak ten kontakt energetyczny był właśnie inicjacją,która położyła się cieniem na wszystkie moje wcielenia.

Większość żywotów wybierałam w ciele mężczyzny i często też były to mnisie i zakonne stany( gdzie nie miałam potomków) były moim udziałem. Miałam niewiele wcieleń jako kobieta i matka a każde z tych wcieleń powiększało tylko moja ranę serca... dzieci zawsze miały charakter rodu tego mężczyzny i zadawały mi wiele bólu.

W obecnym wcieleniu, jako stara dusza, postanowiłam dokończyć wszystkie swoje cykle. 

Urodziłam się jako kobieta z sercem, jak to mówię „normalnym inaczej”... w zapomnieniu wstąpiłam w związek małżeński, urodziłam troje dzieci i … cud, że jeszcze żyję. 

Przeszłam w swym ciekawym życiu drogę Hioba, może nawet bardziej podkręconą.
Wiele lat trwało moje przebudzenie... najpierw latami łamałam pieczęcie energetyczne złożone na swojej Istocie... następnie odwoływałam w pokłonach wszystkie ślubowania i przysięgi... to trwało aż pewnego dnia zaczęłam odczuwać w sobie przestrzeń...no i lawinowo wszystko potoczyło się dalej.
Teraz jestem bardzo zadowolona i dumna z uzyskanych efektów.

Jednak temat równowagi energii seksualnych i twórczych rozwinął się dopiero w tych dniach... dopiero byłam gotowa wyjść z bólu i rozgoryczenia i spojrzeć na te żywoty okiem prawdy.
Jeszcze raz wysłuchałam rekomendowany wykład z telegoni i zrozumiałam, że prawo Rity było dotychczas niemożliwe do pojęcia w kategoriach energetycznych, stąd uczepiono się tej małe błonki dziewiczej jako symbolu, który w stosownym czasie miał się rozwinąć.

Prawo pierwszej nocy miało zapewnić rodową kontynuację... jakoś nie zapewniło.
W tak zwanych możnych rodach rodzeństwo było zaślubiane z tego samego powodu... potomstwo miało mieć ciągłość genetyczną rodu... jak wiemy też nie wypaliło, bo wiele ułomności w takim potomstwie uniemożliwiało im normalne funkcjonowanie.


Logika wskazuje, że nie w błonie dziewiczej tkwiła 
czystość …

Nie jest łatwo dotrzeć do pierwszego otwarcia energetycznego, bo zasłony jeszcze działają choć są już tak dziurawe, tak że można poprzez nie coś zobaczyć. No i jeszcze trzeba się otworzyć ponownie na doświadczenia przeszłych żywotów gdzie każdy z nas doznawał ran. To naprawdę jest bardzo trudne... mój cały organizm w fizycznej rzeczywistości mało nie pękł … gdyby nie zmiana świadomości to pewnikiem zamiast pisać artykuł … kończyłabym swoje życie w szpitalu pod respiratorem.

Mając to wszystko na uwadze, nie zachęcam Was do szybkiego doświadczenia tych zdarzeń... poczekajcie aż będziecie na nie gotowi. 

Jednak piszę ten artykuł trochę jako ciekawostkę... pod rozważenie... na oswojenie się z tym co i tak każdy w swoim czasie pozna. Jest to zdarzenie, którego nie unikniemy bez względu na nasze zapatrywania czy stopień świadomości.

Już jakichś czas trwa odcinanie naszych instynktów zwierzęcych … jest to mało przyjemny proces i każdy, kto ma już to za sobą przyzna mi rację. Przed odcięciem musimy zmierzyć się z naszymi dokonaniami w sferze energii seksualnej... to jest nieuniknione. 

Tak więc przygotujmy się do tego ważnego kroku ewolucyjnego poprzez wzmacniane oddechem ciała KA i cierpliwie czekajmy na swój czas.





Pozdrawiam z krainy radości w której już jestem.
Hania









4 komentarze:

  1. czy coś więcej wiadomo na temat telegoni przeciwnicy tej teori mają nie podważalne dowody np. związane z DNA.co na ten temat wiadomo..

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak, dla mnie telegonia nie jest teorią... potwierdziła się w bogatym doświadczeniu życiowym... więc działa. "Przeciwnikom tej teorii" poradziłabym by zaczęli doświadczać zamiast toczyć puste spory, tym bardziej, że "naukowa" wiedza o DNA jest dopiero w w powijakach, więc też jeszcze jest w stadium spekulacji naukowych lub wniosków wyciągany w oparciu o błędne założenia.
    Prawdą jest to co działa, sprawdza się w działaniu... więc jeszcze raz zachęcam do doświadczania w miejsce akademickich dyskusji. Warto przyzwyczaić się do myśli, że prawda jest relatywna, wtedy będziemy bliżej prawdy ... przestaniemy łykać wszystko co nam net niesie, jak młode pelikany :)
    Miło mi, że się zainteresowałeś temate i wiele radości z odkrywania własnej .
    Pozdrawiam
    Haniaprawdy ...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ciągle nie wiem czy to w ogóle ma sens, bo co by nie patrzeć, bo te dowody, że dziecko podobne to pierwszego partnera, można równie dobrze wytłumaczyć tym, że kobieta ma bardzo silny wpływ na wygląd dziecka, wręcz kształtuje go swoimi myślami - dlatego mówiła się, że dziecko jest podobne do kogoś na kogo kobieta 'się zapatrzyła'. Jakie są dowody na telegonię ? Nawet gdyby dało się rozpoznać do jakiego rodu należy dziecka, to chyba tylko w przypadku 'czystych' rodów, a takich teraz nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wędrowcze piszesz raczej o podobieństwach w materii a telegonia mówi o energetyce. Pytasz jakie są dowody na telegonię, więc powiem, że takie same jak na istnienie Jowisza czy Saturna. Nie byłeś i nie sprawdziłeś czy doniesienia świata nauki są całkiem prawdziwe :D.
    Chcesz znać prawdę, to wejdź w doświadczenie i to nie takie płytkie a bardzo głębokie, sięgające pierwszych ziemskich wcieleń... wtedy będziesz wiedział swoją prawdę i może nawet się nią podzielisz.
    Życzę odwagi zanurzenia się w oceanie żywotów i radości z odkryć <3.

    OdpowiedzUsuń