wtorek, 13 stycznia 2015

Z wizytą u Gai


13.01.2015



Od lat prowadzę trochę zajęć pro publiko bono ... są to w ramach konferencji na Skype takie mało typowe medytacje. Właśnie wczoraj podczas takiego spotkania, już na początku zostałam przeniesiona właśnie w głąb Ziemi.

Właściwie, to zaczęło się trochę wcześniej ... moje wnętrze było takie wycofane, ukrywające się i nastawione na NIE. Zdziwiło mnie to i bardzo zaciekawiło co takiego kombinuje moja dusza czy inaczej nazywając wewnętrzne dziecko.
Postanowiłam dowiedzieć się w trakcie medytacji i gdy tylko weszłam w przestrzenie uzdrawiające zaczęła się ta przygoda.

Moje korzenie rozwinęły się w całej krasie, tak że obejmowały jądro, serce Gai. Gdy już się ugruntowałam ... zaczęłam jakby płynąć w głębi oceanu aż dopłynęłam do potężnych grot. Była to bardzo starożytna formacja sięgająca jeszcze czasów przed Lemurią i powiedziano mi, że mam się stosownie zachowywać bo właśnie wkraczam do serca biblioteki połączonej z innymi innymi rejonami wszechświata. W sumie jest takich bibliotek dwanaście i Ziemia jako jedyna ma interakcje w przepływie informacji od wszystkich pozostałych bibliotek ... to wszystko tłumaczyli mi strażnicy wejścia... jeszcze moment trwało dostosowanie moich wibracji i ... pozwolono przekroczyć mi próg.


Stanęłam oniemiała w zachwycie ... wnętrze groty było wypełnione różnego rodzaju ogromnymi kryształami, które migotały niespotykanymi na powierzchni kolorami ... było jasno choć nie widziałam źródła światła. Trwało chwilę nim zorientowałam się, że podłoże to jest potężna żyła złota.

Stałam w zachwycie a przeze mnie płynęły wartkie strumienie informacji, które z czasem będę uczyła się werbalizować.

Po chwili skierowano moją uwagę na taki nieco mniejszy kryształ, bo tylko wielkości domku.
Połyskiwał radośnie kolorami zbliżonymi do szafiru. Gdy przyglądałam się temu kryształowi nagle otwarł się obraz.

To były bardzo odległe czasy w naszej rachubie nawet miliony lat temu. Mym oczom ukazało się jakby osiedle. Wśród bujnej roślinności, w powietrzu dryfowały... stały (trudno to określić) małe budowle. Wyglądały eliptycznie, jakby przecięte jajko, skierowane czubkiem do góry. Tych jajek było sporo i wszystkie wyglądały podobnie, bez okien, bez drzwi czy schodów.

Zastanawiałam się jak tam można wchodzić i czy jest w środku ciemno, gdy znalazłam się we wnętrzu takiego domu.

A w środku wspaniale zagospodarowana przestrzeń i to duża przestrzeń. Było w środku kilka pomieszczeń, każde w innym kolorze bardzo jasnym, pastelowym nieco połyskującym a jednak nie męczącym oczu. 
Wyposażenie też jak na naszą świadomość dość skromne i celowe... dostosowane idealnie do potrzeb domowników. 

To było typowe domostwo ludzi z tej cywilizacji ... a byli to bardzo wysocy ludzie, gdzieś około 4-6 metrów wzrostu.

Ich ubrania były zrobione z czegoś co przypomina lekką i przytulną mgiełkę. Oni nie znali pojęcia „praca” w takim sensie jak my to rozumiemy. Byli zajęci stwarzaniem swoich warunków bytowych dla własnych potrzeb i we współpracy z planetą ... a to co robili wspólnie, to własne doświadczenia przenosili w formie nośników informacji do kryształu.

Bardzo zachwyciła mnie ta cywilizacja taką równowagą ... wszyscy byli bardzo mili, bo nie było wśród nich ani lepszych ani gorszych. Do tego bardzo skorzy do zabawy i śmiechu ... we wszystkim dostrzegali piękno.

Poczułam delikatne szarpnięcie ... byłam przynaglana do powrotu.

Po opuszczeniu kryształu dowiedziałam się, że w każdym calu tej groty są właśnie tego typu informacje zakodowane i na ten czas mogłam zobaczyć tylko tyle ... z czasem jak będę gotowa to będę mogła odwiedzać inne kryształy, jednak jeszcze nie teraz.

Stałam na tej ogromnej żyle złota i ujrzałam jak to złoto zamienia się w płynną postać i wnika w moje korzenie ... dosłownie poczułam się jak król Midas. Wraz z wypełnianiem mnie złotem i ja wydobywałam się z głębin Ziemi.

Powróciłam do naszej rzeczywistości ... a jednak wciąż jestem zadumana nad tą nieznaną mi dotychczas funkcją Gai jako biblioteki. Będąc tam w głębi nie spotkałam innych cywilizacji poza strażnikami, którzy powiedzieli, że z tych informacji korzystają najprzeróżniejsze istoty z różnych planet jednak ziemianie jeszcze nie są gotowi na spotkanie z nimi. Więc tą wycieczkę mam potraktować jako przygotowanie do tych nowych spotkań.

Wybaczcie, że mam tak ubogie słowa i nie mogę oddać w pełni wspaniałości tego przeżycia.



Sensei o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha,


Gerlanda, Anillach, Shee



2 komentarze:

  1. Kąpiąc się w morzu będziemy mogli wymieniać cząsteczki wody.
    Kapiąc się w naturze Gai będziemy wymieniać piękno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej informacje na temat harmonii ... naogół harmonijne linie uważają ludzie za piękno.

    OdpowiedzUsuń